Stefan Niesiołowski przegrał z "Rzeczpospolitą" proces o felieton
Presspublica, wydawca "Rzeczpospolitej", nie musi
płacić 10 tys. zł Stefanowi Niesiołowskiemu za felieton, w którym napisano
m.in., że posła PO "spuszczono ze smyczy".
Chodzi o felieton z marca ub.r. W dodatku "Plus
Minus", w artykule "Sekrety strategii premiera", ówczesny
redaktor naczelny "Rz" Paweł Lisicki napisał: "nic nie pomaga
spuszczenie ze smyczy Stefana Niesiołowskiego. Wprawdzie po staremu ujada za
swoim panem, tyle że szkody nie czyni". Niesiołowski pozwał gazetę o ochronę dóbr osobistych. "Porównanie mnie do
psa jest tym, co robili naziści, czyli próbą odczłowieczenia" - mówił na
sierpniowej rozprawie. Żądał 10 tys. zł zadośćuczynienia. Nie chciał przeprosin,
bo - jak tłumaczył - "Rzeczpospolita" w przeszłości unicestwiała sens
przeprosin, publikując obok swój komentarz.
Wydawca "Rz" przekonywał, że nieporozumieniem jest odbieranie
publikacji wprost, bo sformułowania o smyczy i ujadaniu mają charakter
"idiomatyczny".
Sąd podzielił to zdanie, dodając, że sam Niesiołowski jest znany z ostrego czy
wręcz napastliwego języka, a wolność wypowiedzi względem osób publicznych zależy
od tego, jak one same tego prawa używają. Powództwo zostało oddalone, a Stefan Niesiołowski
ma zapłacić Presspublice 1,2 tys. zł tytułem zwrotu kosztów adwokackich.
Wyrok jest nieprawomocny, można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego. Nie
wiadomo, czy Niesiołowski to uczyni - w sądzie nie było ani posła, ani nikogo w
jego imieniu. (PAP, RUT)
(04.09.2012)










