Skąpy płaci podwójnie
Rozmowa z Antonem Nosikiem, pionierem rosyjskiego Internetu, media directorem w SUP Media, będącej właścicielem największego w Rosji serwisu blogowego Live Journal
Rosyjski Lenta.ru, który Pan stworzył, to rzadki przypadek informacyjnego serwisu internetowego, który przynosi duże pieniądze. Jak zarobić na newsach w Internecie?
Serwisy internetowe mogą konkurować z tradycyjnymi mediami, obniżając znacznie koszty, ale nie obniżając jakości. Załóżmy, że redaktor naczelny jakiegoś medium chce mieć ekskluzywną i wysokiej jakości relację z finału międzynarodowych rozgrywek piłkarskich w Ameryce Południowej Copa Libertadores, napisaną po rosyjsku. Podkreślam, chodzi o ekskluzywną i wysokiej jakości relację, a nie o skopiowaną depeszę agencji prasowej, którą może mieć każdy. Naczelny ma do wyboru dwie możliwości: starą i nową. Stara polega na tym, że kupuję dziennikarzowi wizę, przelot do Ameryki Południowej, hotel i bilet wstępu. Oprócz tego trzeba mu zapłacić pensję. Koszty szybują wtedy przynajmniej do 10 tysięcy euro.
Nowa metoda polega na tym, że daję ogłoszenie w Internecie: „Szukam ludzi, którzy wybierają się na Copa Libertadores”. Tych, którzy się zgłoszą, sprawdzam, kim są, jakie mają dokonania, co i jak pisali wcześniej na swoich blogach o Copa Libertadores. W ten sposób znajduję człowieka, który świetnie pisze po rosyjsku i wie wszystko o tych rozgrywkach. Płacę mu, ale o wiele mniej niż 10 tysięcy euro, mam ekskluzywną, dobrze napisaną relację, a on też jest zadowolony. W ten sposób mogę konkurować z tradycyjnymi mediami, nie tracąc jakości. Gdy startowaliśmy z Lenta.ru nasz miesięczny budżet wynosił 30 tysięcy dolarów. Za te pieniądze miesięcznie produkowaliśmy trzy tysiące materiałów.
Tradycyjne media są zbyt rozrzutne?
One przywykły do tego, że nie trzeba się liczyć z pieniędzmi.
Na razie jednak większość informacyjnych serwisów internetowych ledwo wiąże koniec z końcem. Narzekają na brak pieniędzy.
Może nie nauczyli się liczyć pieniędzy. Wiem, że niektórzy zaczynają od tego, że kupują drogie samochody i nazywają go transportem redakcyjnym. Albo kupują wille i nazywają je redakcjami. Nie tędy droga.
A ile można zarobić na informacji w Internecie w Rosji?
Lenta.ru zarabia około czterech milionów dolarów rocznie. To jest trochę ponad 300 tysięcy dolarów miesięcznie. Czyli to jest ponad 10 tysięcy dolarów dziennie. Wyliczyliśmy, że jeden odwiedzający Lenta.ru generuje dziennie trzy centy przychodu.
Z tego płacicie dziennikarzom?
Oczywiście. W Rosji wszyscy marzą o tym, żeby pozyskać dziennikarza z Lenta.ru. To są najwyższej klasy specjaliści, którzy muszą w trzy minuty z newsa zrobić pogłębiony tekst. Na Lenta.ru nie ma ani jednej nieprzetworzonej przez dziennikarza informacji.
Nie byłoby taniej kopiować newsy agencyjne lub opierać się na dziennikarzach obywatelskich?
To głupota i niezrozumiałe skąpstwo. Ci którzy tak robią powinni pamiętać, że skąpy zawsze płaci podwójnie.
Ile zarabia najpopularniejszy w Rosji serwis blogowy Live Journal?
W samej Rosji dwa miliony dolarów rocznie.
To dlaczego nie dzielicie się pieniędzmi z autorami blogów, którzy dostarczają wam treści, na których wy przecież zarabiacie?
Oczywiście, że nie płacimy. To tak, jakby stacja benzynowa płaciła za to, że ludzie mogą zatankować na niej paliwo. My oddajemy ludziom platformę, dzięki której oni mogą zaistnieć i się promować. Wcześniej każdy z nich, był jak onanista, który się zajmował sam sobą. My nikogo nie przymuszamy do tego, żeby prezentował się światu pisząc u nas bloga.
Podkreśla Pan, że serwisy internetowe powiązane z tradycyjnymi mediami nie powinny ograniczać dostępu do swoich materiałów i pobierać za ich czytanie opłat. Tylko z czego mają żyć wydawcy jeżeli ponoszą koszty produkcji newsów, a wszyscy chcą je od nich za darmo?
Można zamykać dostęp. Jeżeli ktoś chce zostać wyklęty przez ludzi i być wyzywany od najgorszych, niech tak robi. Konkurencja w internetowej informacji jest olbrzymia. W takiej sytuacji nie można lekceważyć czytelnika i pokazywać mu, że dla nas jest on mniej wart niż 99 centów, które każemy mu zapłacić za dostęp do informacji. Jeżeli wydawcy, od kiedy istnieje Internet, czyli od 20 lat zajmują się produkcją materiałów, ale przez ten czas nie nauczyli się sprzedawać tego, co produkują, to zostaje im już tylko walenie głową w mur.
Rozmawiał Mariusz Kowalczyk
fot. Marcin Obara
(14.02.2012)