Dział: OPINIE

Dodano: Marzec 02, 2010

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Milczenie

Gdy na 10-lecie „Press” szedłem po wywiad do Ryszarda Kapuścińskiego, wiedziałem, że muszę zapytać go o kobiety w życiu reportera.

Zbył moje dwa pytania, odpowiedział: „Wiem, o co panu chodzi” – i szybko zmienił temat. Nie skorzystał z szansy, ale ja przynajmniej spróbowałem. Ci, którym nawet pytania – kiedy żył – stawały w gardle, teraz wyliczają mu kochanki.
Artur Domosławski w biografii Ryszarda Kapuścińskiego tyle miejsca poświęcił na odbrązawianie Kapuścińskiego, że nie starczyło mu już miejsca na pokazanie jego wielkości. Tyle razy zderzył się z małością Kapuścińskiego, że zapomniał, dlaczego był w niego zapatrzony.
Tak chciał bronić go przed prawicowymi lustratorami, że nie zauważył, iż jego lustracja jest bardziej bezwzględna. Bo robiona nie na podstawie zjełczałych dokumentów, ale relacji tych, którzy pisarza znali: „Kapuściński powiedział coś w rodzaju: »O tak, byłem tam wtedy«. Był – miesiąc później”. Albo: „Ten Cesarz… to baśnie tysiąca i jednej nocy”.
Nawet gdy Małgorzata Szejnert wystawia mu laurkę: „Nikt tak wcześniej w Polsce nie pisał. Jak gdyby nic go nie krępowało, żadna cenzura, żadne lojalności polityczne, to była czysta wolna twórczość” – Domosławski natychmiast dodaje od siebie: „Nad dwoma reportażami z tamtego czasu unoszą się cienie politycznego zamówienia”.
Domosławski najpierw patrzył na mistrza ze zbyt dalekiej perspektywy, a teraz przytrafiło mu się zaglądanie do kalesonów. Tak się zapętlił, że uznał za istotne poinformowanie nas nawet, iż Kapuściński chadzał do komunii bez spowiedzi.
Większy żal mam jednak do tych, którzy Kapuścińskiego znali i podobno się z nim przyjaźnili, a dziś twierdzą, że Pan Ryszard właśnie takiej biografii by sobie życzył i że nie mógł lepiej trafić. Chyba mógł. Podobno dzielił ludzi na tych, z którymi chciałby siedzieć w jednym okopie, i tych pozostałych. Mam wątpliwości, czy autor biografii i jej bohater znaleźliby się w tym samym okopie.
Jeśli naprawdę – zdaniem Teresy Torańskiej – tak ma teraz wyglądać pisanie o wielkich Polakach, to ja czekam na prawdziwą biografię Adama Michnika. On też jest znany na świecie, też unika trudnych pytań, też kocha kobiety. I koniecznie niech napisze ją przyjaciel.
Tylko że taka książka nie powstanie. Bo Michnik żyje.


Andrzej Skworz, redaktor naczelny "Press"


W marcowym "Press" biografię Ryszarda Kapuścińskiego recenzują  Jacek Snopkiewicz, Roman Kurkiewicz i Igor Janke.

(02.03.2010)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.