TVP jest bez głowy
Rozmowa z Krystyną Mokrosińską, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Nie oburza Pani, że Telewizją Polską kieruje Tomasz Szatkowski, który wcześniej weryfikował WSI, był wiceprezesem firmy handlującej bronią i szefem sekretariatu ministra Przemysława Gosiewskiego. To są wystarczające kwalifikacje na takie stanowisko?
Przez dwa miesiące i tak wiele nie zdziała. Oczywiście, człowiekowi telewizji, znającemu jej mechanizmy, byłoby łatwiej. Największym problemem TVP nie jest jednak głowa, ten czy inny prezes, ale rozdęte struktury na średnim szczeblu. Im trzeba się przyjrzeć, zbadać czy robią coś pożytecznego i ile kosztują firmę.
Ryba psuje się od głowy.
Tylko że TVP jest właściwie bez głowy. Nie można wymagać zmian strukturalnych od kogoś, kto przychodzi tylko na dwa miesiące. Tyle czasu wystarcza, aby się po telewizji rozejrzeć – o ile prezes zdecyduje się zejść z dziewiątego piętra i zobaczyć, co się dzieje na dole.
Dociekając przyczyn rezygnacji poprzedniego prezesa, Bogusława Szwedo, media pisały, że „był za miękki w negocjacjach z SLD”. Czy zadaniem prezesa telewizji publicznej jest prowadzenie twardych rozgrywek międzypartyjnych?
To fakt, że telewizja publiczna jest upolityczniona. Chociaż nie znamy prawdziwych powodów rezygnacji poprzedniego prezesa. Tylko naprawdę nie jest to największy problem. Dopóki telewizja będzie obciążona tabunami urzędników z różnych rozdań, dopóki będzie funkcjonować jak fabryka śrubek, a dziennikarze nie będą mieli nic do powiedzenia, nic się nie zmieni na lepsze. Zmiana prezesa bez zmiany struktury nie będzie żadną zmianą.
O Szatkowskim pisze się „PiS-owski członek rady nadzorczej”. O TVP – że została podzielona między PiS a SLD. Nikogo nie dziwi, że piszemy o niej jak o łupie polityków?
To już nie oburza, bo za często się takie sformułowania powtarza. One straciły przez to swoją rangę, a my zobojętnieliśmy.
Pracownicy TVP też zobojętnieli. Kryją się w swoich pokoikach i starają nie narażać kolejnym szefom.
To prawda. Bardzo wiele osób ma już wszystkiego dosyć. Chcą tylko doczekać emerytury albo lepszych czasów. Niestety, coraz mniej jest tych, którzy mają jeszcze zapał, by lepsze czasy przybliżyć.
Przy okazji zmiany prezesa anulowano konkurs na nowy zarząd TVP. Mówi się, że po to, by inaczej podzielić władzę w telewizji między PiS a SLD. Da się upartyjnić TVP jeszcze bardziej?
Taniec polityków wokół telewizji trwa od lat. I nie sposób go zatrzymać – w obecnej sytuacji prawnej, przy obowiązującej ustawie medialnej. Toczą się szachowe rozgrywki: jedni coś blokują, drudzy za czymś głosują… Jak w Sejmie. Dlatego chcielibyśmy otwartej debaty kandydatów do zarządu. SDP może ją zorganizować. Niech ludzie zobaczą, kto ma kierować TVP. Przecież telewizja publiczna to nie jest tylko sprawa kilku panów z rady nadzorczej.
A nie myśli Pani, że z tym konkursem, o którym wszyscy wiedzą, że jest fikcyjny, to zawracanie głowy?
Wszyscy tak mówią. Na razie myślimy pozytywnie. Ale jeśli prezes zostanie wybrany w tajemnicy przed społeczeństwem, będziemy protestować.
Jak? Oflagujecie się?
Niech pani nie żartuje. Oflagowanie się nic nie da. Nie chcę zdradzać naszych planów, ale rozmawiamy o tym z różnymi organizacjami. Między innymi z Porozumieniem ”Łazienki Królewskie” i organizacjami skupionymi wokół nagrody Pro publico bono.
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska
RUT