Byli rzecznicy rządów: rzecznik rządu niepotrzebny

Wczorajsza dyskusja podczas 12 spotkania z cyklu "Dialog PR" miała odpowiedzieć na pytanie, czy rzecznik rządu powinien być politykiem, gwiazdą czy po prostu PR-owcem.
Paneliści, byli rzecznicy polskich rządów: Jerzy Urban (rzecznik rządu w latach 80.), Ryszard Miazek (rzecznik rządu Waldemara Pawlaka), Tomasz Tywonek (rzecznik rządu Jerzego Buzka) i Michał Tober (rzecznik rządu Leszka Millera) zgodnie stwierdzili, że w dzisiejszych czasach rzecznik rządu w ogóle nie jest potrzebny. – Zmiany społeczne, rozwój technologiczny, zmiany, jakie zaszły w mediach, jak i w polityce sprawiły, że funkcja rzecznika rządu kompletnie się zdeprecjonowała – mówił Tomasz Tywonek. Według niego rzecznika może zastąpić sprawnie działające biuro prasowe. Z kolei Michał Tober proponował, by obowiązki rzecznika były podzielone między szefa gabinetu politycznego a szefa doradców premiera. Paneliści uznali również, że potrzebny jest raczej rzecznik premiera, a nie całego rządu. Nie zgodzili się z tym dwaj goście specjalni, zajmujący się marketingiem politycznym i kreowaniem wizerunku: Piotr Tymochowicz oraz Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego. Tymochowicz przekonywał, że rzecznik ma szansę być tym mądrzejszym od członków rządu. Wtórował mu Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego - jego zdaniem rolą rzecznika nie jest tworzenie strategii informacyjnej, wizerunku, czy też bycie zderzakiem rządu w sytuacjach kryzysowych, a jedynie przekazywanie wspólnie wypracowanych stanowisk całego gabinetu. Spotkanie zorganizowały redakcja branżowego portalu Proto.pl, Teatr Wielki Opera Narodowa i Opera Club, przy współpracy z Instytutem Monitorowania Mediów.









(JS, 16.10.2009)
