Dział: WYWIADY

Dodano: Październik 01, 2009

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Polski reportaż radiowy jest silny

Rozmowa z Patrycją Gruszyńską-Ruman z Polskiego Radia, laureatką Prix Italia 2009 w kategorii reportażu radiowego

Co jury Prix Italia doceniło w Pani reportażu „WiNna – nieWiNna”?

Jurorzy dostrzegli w tej historii wartości uniwersalne, zmaganie dobra ze złem w ekstremalnych warunkach. Wskazywali na głębię moralnej konfrontacji i sposób jej przedstawienia. Podczas wręczenia nagrody z uznaniem mówiono o „najwyższej światowej jakości” tego reportażu. Bohaterka reportażu, Stanisława Rachwał była więźniarką obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, a po wojnie działała w podziemnej organizacji Wolność i Niezawisłość. Aresztowana przez UB, w więzieniu spotkała komendantkę obozu. I zdobyła się na to, by jej wybaczyć.


Pani reportaż nagrodzono już w listopadzie ubiegłego roku Białą Kobrą na Ogólnopolskim Festiwalu Mediów w Łodzi „Człowiek w zagrożeniu”. Czy wtedy jurorzy zwracali uwagę na to samo?

Tam zwrócono uwagę na dramaturgię przedstawienia postaci Stanisławy Rachwał. Porównywano ją nawet do rotmistrza Witolda Pileckiego. Sądzę, że dostrzeżono, iż zagrożenia, w jakich sprawdzało się człowieczeństwo bohaterki, przerastają nasze współczesne wyobrażenia.


Temat historyczny okazał się nośny?

Chyba coś w tym jest, bo o Prix Italia rywalizował z moim reportaż z Niemiec opowiadający historię pracownika Radia Wolna Europa. Tematów historycznych jest wiele, jednak chodzi o to, żeby to była historia wyjątkowa.


Decyzja jury w Turynie świadczy o sile polskiego reportażu radiowego, czy o słabości tego gatunku w innych krajach?

Raczej o sile reportażu w Polsce. W Europie Zachodniej pracuje się w znacznie lepszych warunkach i na sprzęcie, o jakim nam się nawet nie śni. Za reportaż dostaje się tam równowartość kilku tysięcy złotych, więc można poświęcić wiele czasu na zbieranie materiałów, staranną dokumentację. W Polsce stawki są wielokrotnie mniejsze, więc środki muszą być zastąpione pasją tworzenia.


Na czym więc polega siła polskiego reportażu radiowego?

Mamy wielu świetnych reportażystów. Moimi mistrzami są Janina Jankowska, Irena Piłatowska, Anna Sekudewicz. Ale lista jest znacznie dłuższa. Pierwsze kroki stawiałam u boku Macieja Drygasa, uczestnicząc w przygotowywaniu dokumentacji do jego dzieł. Miałam okazję poznać jego warsztat. Wiele zawdzięczam też Laboratorium Reportażu. Młodzi zdolni reportażyści pracujący w rozgłośniach lokalnych – chociażby w Lublinie, Zielonej Górze, Katowicach – zdobywają doświadczenie dzięki współpracy z radiowcami o wielkim dorobku. Polskie Radio jest środowiskiem, w którym mistrzowie chętnie dzielą się swoją wiedzą. Dzięki temu wciąż powstają w nim dzieła zaliczane do klasyki reportażu. O ich wartości decyduje często nie tylko dobór tematu, ale umiejętność słuchania rozmówców. Przed reportażystą wyjawiają oni niekiedy najskrytsze tajemnice, których nigdy nie usłyszy dziennikarz zajmujący się newsami. Ta głębia w połączeniu ze staranną oprawą muzyczną zyskują siłę, która przenosi słuchacza w nieznany dotychczas świat.

Z czego żyje polski reportażysta radiowy?
Mam to szczęście, że dostałam etat w Studiu Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia. Czasami udaje się zrobić reportaż w dwa tygodnie, ale poważne dzieło wymaga znacznie więcej pracy. Nad reportażem „WiNna – nieWiNna” pracowałam dziesięć miesięcy. Było to możliwe, bo dostałam stypendium im. Jacka Stwory.

Reportaże radiowe kojarzą się z radiem publicznym. Nie boi się pani, że za kilka lat nikt już nie będzie chciał ich nadawać, bo media publiczne znikną?

To prawda, że miejsce dla reportażu znajdują tylko Polskie Radio i publiczne rozgłośnie lokalne. Mam nadzieję, że atmosfera wokół mediów publicznych w końcu się zmieni, że głos środowisk twórczych zostanie wysłuchany.

Mówiła Pani o sile polskiego reportażu radiowego. Ale w ubiegłym roku jury konkursu Grand Press w tej kategorii nie nominowało żadnej pracy, bo uznało, że ich poziom był zbyt niski, by mogły walczyć o nagrodę.
Zdumiało mnie to wtedy i do dziś nie rozumiem, jak to się stało. Bo reportaż nagrodzony Prix Italia zgłosiłam wtedy do Grand Press. Moi koledzy również wysłali bardzo ciekawe prace. Po otrzymaniu Prix Italia chciałabym teraz spytać jury Grand Press: czy rzeczywiście nasze reportaże nie zasługiwały na zainteresowanie?

Rozmawiała Elżbieta Rutkowska

Posłuchaj reportażu Patrycji Gruszyńskiej-Ruman

(01.10.2009)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.