Dział: TELEWIZJA

Dodano: Marzec 11, 2009

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

P.o. prezes TVP uwalnia zwolnionych dyrektorów od zakazu konkurencji

Byłej dyrektor biura programowego TVP Haliny Bisztygi-Przebindy nie obowiązuje zakaz konkurencji – zdecydował p.o. prezes TVP Piotr Farfał. – Prezes Farfał naraża telewizję publiczną na straty – mówi ”Presserwisowi” przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski.

Bisztyga-Przebinda na początku stycznia br. została dyscyplinarnie zwolniona za niedostarczenie zwolnienia lekarskiego (odwołała się w tej sprawie do sądu pracy). Teraz zwróciła się do KRRiT, bo dostała z TVP pismo, że p.o. prezes spółki Piotr Farfał odstąpił od klauzuli zakazu konkurencji z jej kontraktu. W piśmie do Krajowej Rady była dyrektor biura programowego TVP argumentuje, że zerwanie zakazu konkurencji w jej przypadku ”narusza istotne interesy programowe spółki” – bo biuro programowe m.in. opracowuje strategię programową TVP, zna plany zakupu nowych formatów i filmów. – Dyrektora programowego powinien obowiązywać absolutny zakaz konkurencji – uważa Witold Kołodziejski. – Zażądam wyjaśnień w tej sprawie, choć niewiele więcej mogę zrobić – dodaje. Z nieoficjalnych informacji ”Presserwisu” wynika, że Piotr Farfał zdecydował odstąpić od zakazu konkurencji wobec wszystkich zwolnionych dyrektorów i wicedyrektorów anten i innych jednostek TVP. – Decyzje o wypłacie odszkodowań z tytułu zakazu konkurencji po ustaniu stosunku pracy każdorazowo indywidualnie podejmuje prezes TVP – odpowiada pytany o sprawę Daniel Jabłoński, p.o. rzecznik prasowy TVP. Zapisy o zakazie pracy w konkurencyjnych stacjach w zamian za wynagrodzenie (zazwyczaj 60-100 proc. pensji przez kilka miesięcy) mogą być tzw. miękkie – kiedy pracodawca może skorzystać z tego prawa, lecz nie musi, lub twarde – kiedy nie ma wyboru. W przypadku Haliny Bisztygi-Przebindy zakaz był tego drugiego typu. Uniknięcie wypłacenia byłym pracownikom kilkudziesięciu lub nawet kilkuset tysięcy złotych ma być sposobem szefa TVP na znalezienie oszczędności. – Będę dochodzić swoich praw w sądzie, a wtedy telewizja będzie musiała wypłacić te pieniądze z odsetkami – zapowiada jednak Halina Bisztyga-Przebinda.

(RUT, 11.03.2009)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.