Dział: WYWIADY

Dodano: Sierpień 29, 2008

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Unikam wszechwiedzących ekspertów

Rozmowa z Ewą Ewart, reżyserką i producentką filmów dokumentalnych BBC, autorką m.in. ”Dzieci Biesłanu” (TVN 24 rozpoczyna emisję jej filmów)

Jaka jest rola dokumentu we współczesnej telewizji?

Dokument pełni rolę edukacyjną. Przedstawia kontekst dla newsów. Ale jest gatunkiem zagrożonym. Coraz mniej stacji zawraca sobie głowę filmami dokumentalnymi, które wymagają dużych nakładów, wysiłku, cierpliwości i uwagi. Jedną z nielicznych telewizji zaangażowanych w dokument jest BBC, choć i tu środki na to przeznaczane są coraz mniejsze. Tym bardziej cenię zainteresowanie dokumentem w TVN-ie.


Polska telewizja publiczna nie chciała pokazać Pani filmów?

Nie wykazali żadnego zainteresowania.


Czym formy dokumentalne przyciągają widzów?


Na pewno nie mamy takiej oglądalności jak tańce czy teleturnieje, lecz cenię jakość widza, który wybiera filmy dokumentalne – jego ciekawość świata. Filmy takie jak ”Dzieci Biesłanu” przyciągają samym horrorem tego, co się stało. Atrakcyjne dla widza jest też przekraczanie tabu. Liczy się uczłowieczenie opowieści, tak żeby widz miał kontakt z prawdziwymi emocjami. W swoich filmach staram się unikać wszechwiedzących ekspertów i narratorów. Nie zawsze jest to możliwe, ale lepiej jeśli historię opowiadali ci, którzy jej doświadczyli. Tak jak dzieci, które były ofiarami terrorystów w Biesłanie.


Zaczęła Pani robić filmy dokumentalne już po wyjeździe do Wielkiej Brytanii w latach osiemdziesiątych. Gdyby Pani nie opuściła Polski, te filmy byłyby podobne?

Nie. BBC stworzyło mi wyjątkowe warunki. To telewizja niesłychanie zaangażowana w tego rodzaju dziennikarstwo. Zaufali mi i powierzali ważne tematy, wysyłali w najdalsze zakątki świata. Bardzo też dbają o dokształcanie zespołu. Chociaż bez praktyki to oczywiście niewiele daje. Zrobiłam kilkadziesiąt filmów. Za każdym razem uczę się od nowa – bo każdy temat jest inny. Kiedy powiem sobie, że wiem, jak zrobić film, to będzie znak, żeby przestać.


”Solidarność” z 1999 roku to jedyny dokument, który zrealizowała Pani w Polsce. Ma Pani pomysł na inny film dotyczący Polski?


Nie zastanawiałam się nad tym. Poniekąd dlatego, że kiedy pracuję nad jakimś tematem, tak się na nim koncentruję, że nie myślę o niczym innym. Ale jest to też polityka mojej redakcji. Kiedyś Polska była smacznym kąskiem, teraz sytuacja jest tu zbyt stabilna. Good news is no news.


A nad jakim filmem będzie Pani teraz pracować?

O wydarzeniach w Gruzji i Osetii. To opowieść, która nie będzie czarno-biała.

Rozmawiała Elżbieta Rutkowska
Fotografia: kadr z programu "Dzień Dobry TVN"

...

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.