Liczę na promyk nadziei
Rozmowa z Ewą Slezak, szefową działu reportażu TVP 1 i przewodniczącą jury Międzynarodowego Festiwalu Reportażu Telewizyjnego Camera Obscura w Bydgoszczy
Grand Prix tegorocznego festiwalu przypadło reportażowi ”Nieprzeterminowani” Piotra Wąsińskiego. Porusza on temat starości, który jest jednym z dyżurnych motywów polskiego reportażu telewizyjnego. Czym więc urzekł panią ten materiał?
Każdy temat można pokazać niebanalnie i Piotr Wąsiński właśnie to zrobił. Miał bardzo dobrych bohaterów, interesująco przedstawionych, i optymistyczne przesłanie.
Aby reportaż był dobry, wystarczy, aby miał ciekawego bohatera i pozytywne przesłanie?
Oprócz bohatera, który nie może być drewniany, muszą być jeszcze emocje i dobrze, sprawnie opowiedziana historia. To wszystko. Ja osobiście wolę reportaże, w których oprócz tego można znaleźć promyk nadziei.
Czy w reportażach konkursowych widać, że mamy XXI wiek? Jak zmienia się ten gatunek dziennikarstwa w Polsce?
To trudne pytanie. Świat przedstawiony w reportażach jest na pewno inny, niż na przykład w latach 90. Gdy chodzi o formę, to zauważam zachłyśnięcie się autorów wprowadzeniem do reportażu głosu narratora. Szczególnie jest to zauważalne w materiałach śledczych, gdzie bardzo wiele historii narrator dopowiada. Na Zachodzie wraca się już do starej szkoły, według której widz ma bezpośredni kontakt z bohaterami i sam wyciąga wnioski.
Mieli państwo problem z zakwalifikowaniem do odpowiedniej kategorii ”Sprawy Bittnerów” Cateriny Woj z Niemiec. Materiał ten dostał nagrodę specjalną. Czy granica pomiędzy reportażem a filmem dokumentalnym jest aż tak ulotna?
Ta granica rzeczywiście zaczyna się zacierać. Nie ma jakiejś wzorcowej definicji, czym jest reportaż, a czym film dokumentalny. Ja przyjmuję, że reportaż to forma dokumentalna związana z dniem dzisiejszym, czyli materiał, który za pięć lat może się zdezaktualizować. A film dokumentalny jest ponadczasowy.
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska
...