Pinezka. Historie z granicy polsko-białoruskiej

Urszula Glensk
WYDAWNICTWO CZARNE
WOŁOWIEC 2024
Internetowe pinezki wysyłają wycieńczeni ludzie błąkający się po gęstych lasach i bagnach przy granicy polsko-białoruskiej. Robią to, gdy decydują się ujawnić, bo nie widzą już dla siebie ratunku. Są uchodźcami – od wojen, nędzy, prześladowań. Za plecami mają funkcjonariuszy białoruskich służb, uzbrojonych i szczujących ich psami, a przed sobą – uzbrojonych polskich żołnierzy i strażników granicznych.
Urszula Glensk wchodzi w sam środek tego groźnego dla zdrowia i życia mikroświata, który powstał przy polsko-białoruskiej granicy, gdy zaczęli się tam pojawiać uchodźcy z Afryki i Bliskiego Wschodu. Opisuje, jak rozwijało się tam barbarzyństwo. Na przykładach historii konkretnych osób tłumaczy, w jaki sposób uchodźcy są zwabiani przez białoruski reżim do lasu przy granicy, a tam bici i wykorzystywani jako żywe pociski. W książce nie brakuje także przykładów tego, jak polscy żołnierze i funkcjonariusze starają się urządzić tym ludziom piekło, do którego nigdy nie będą chcieli wracać. Autorka opisuje też początki kryzysu migracyjnego na granicy i reakcje oko- licznych mieszkańców oraz organizowanie pomocy przez aktywistów. Ona sama wyszła z roli reporterki i starała się zorganizować leczenie młodego Jusa z Ghany, który tak odmroził stopy, że groziła mu amputacja.
Autorka zwraca uwagę również na to, w jak cyniczny sposób na kryzys przy granicy reagowali rządzący politycy. Przypomina, że tego samego dnia, gdy polskie służby wywoziły „dzieci z Michałowa” do lasu na białoruską stronę, rządzący urządzili konferencję prasową ze zdjęciami z filmu pornograficznego, bo w ten sposób chcieli przekonać Polaków, że uchodźcy to nie tylko terroryści, lecz także zoofile.
Kryzys na polsko-białoruskiej granicy trwa i przybiera różną intensywność. Warto przeczytać „Pinezkę”, żeby wiedzieć, co się tam naprawdę dzieje oraz jakie wartości się tam ścierają.
MAK
