W dobrych mediach płaci się za komentarze – ale za prawdziwe, a nie propagandowe

BBC płaci za wypowiedzi na antenie. Stawka jest stała i wynosi 44 funty. Mogą na nią liczyć zarówno zagraniczni freelancerzy, jak i eksperci, z których wypowiedzi brytyjski nadawca korzysta najczęściej (fot. Andy Rain/PAP/EPA)
Płacenie za ekspertyzy – tak. Opłacanie komentatorów – niekoniecznie. Stawki za szerzenie propagandy – nigdy.
Portugalska telewizja publiczna KTP płaciła od 200 do nawet 600 euro tygodniowo około 50 portugalskim politykom za udział w programach publicystycznych. Na liście płac znaleźli się zarówno przedstawiciele rządzącej wówczas centroprawicowej koalicji, jak i opozycji. Jesienią 2011 roku miesięczna płaca minimalna w Portugalii nie przekraczała 450 euro. Kraj był w kryzysie (z którym zresztą walczy do dzisiaj), ludzie protestowali na ulicach przeciwko drastycznym oszczędnościom ordynowanym przez rząd. Ostatecznie władze zapowiedziały wprowadzenie zakazu wynagradzania polityków i działaczy związkowych przez publiczne stacje radiowe i telewizyjne. Do tematu już nie powrócono.
WYLATYWAŁO SIĘ Z ZAWODU?
W Polsce cyfry były podobne, choć waluta inna. W styczniu 2024 roku sprawę ujawnił senator KO Krzysztof Brejza, który wystąpił do likwidatora TVP Daniela Gorgosza o ujawnienie informacji publicznej na temat wynagradzania komentatorów występujących w programach Telewizyjnej Agencji Informacyjnej za czasów dyrektorowania Jarosława Olechowskiego i Michała Adamczyka. W odpowiedzi Gorgosz napisał m.in.: „Jednorazowo świadczenie wyceniane było na 500 zł. W przypadku umów ryczałtowych najwyższy pułap wynagrodzenia zapisanego w umowie, której przedmiotem był autorski komentarz do audycji publicystycznych, wynosił 298 890 zł brutto (umowa miała obowiązywać cały 2023 rok)”.
Na liście opłacanych prawicowych komentatorów byli m.in. Jacek i Michał Karnowscy, Adrian Stankowski, Jerzy Jachowicz, Elżbieta Królikowska-Avis, Piotr Grzybowski, Paweł Piekarczyk, Miłosz Manastarski, Marek Formela, Karol Gaca, Jacek Wrona, Maciej Gnatowski, Anna Derewienko, Marian Kowalewski, Jan Pietrzak, Piotr Nisztor.
W środowisku dziennikarskim zawrzało. Ale chodziło raczej o treści, za jakie płaciła TVP. Eksperci z listy podpierali swoimi głosami każdy przekaz – od kultury po rolnictwo, ze szczególnym naciskiem na krytykę działań ówczesnej opozycji.
Paweł Prus, kiedyś dziennikarz, a obecnie prawnik, medioznawca i prezes zarządu Instytutu Zamenhofa, pisał na Twitterze: „Chciałbym tylko przypomnieć, że płacenie rozmówcy za wypowiedź do materiału dziennikarskiego stanowi złamanie etyki dziennikarskiej. I jest po prostu okłamywaniem widza/słuchacza/czytelnika. Za coś takiego kiedyś wylatywało się z zawodu”.
Paweł Prus nie do końca miał rację.
SAMOLOT, HOTEL I KASA ZA ZDJĘCIA
Telewizje na świecie od lat płacą za komentarze, choć ich strategie są różne. W USA obowiązuje generalna zasada zakazująca płacenia za rozmowy źródłom informacji. Chodzi o to, by informatorzy mediów nie ubarwiali swoich przekazów, chcąc zarobić lub zyskać na popularności.
A jednak zasada ta od lat jest łamana, choć na ogół w subtelny sposób. Za materiały pozyskane od zewnętrznych źródeł i rozmowy z nimi płaciła m.in. NBC. W 2010 roku opłaciła czarter prywatnego odrzutowca (około 90 tys. dol.), żeby przywieźć do Nowego Jorku mężczyznę, który w Brazylii podjął udaną walkę o opiekę nad synem porwanym i wywiezionym przez matkę.
Inny bohater sprzed półtorej dekady, który pomógł udaremnić zamach na samolot lecący do Detroit, co prawda nie dostał od CNN i ABC pieniędzy za rozmowę, ale zgodził się rozmawiać ze stacjami wyłącznie wtedy, gdy kupią od niego niewyraźne zdjęcia zamachowca wykonane telefonem komórkowym.
Poranne programy nowojorskich stacji organizowały atrakcyjnemu rozmówcy miły pobyt w mieście, przewożąc go na swój koszt do Nowego Jorku i pokrywając wydatki. Oczywiście takie pieniądze trzeba w USA skrupulatnie rozliczyć z fiskusem. Urzędnicy podatkowi potrafią przyczepić się nawet do zysku w postaci darmowego przejazdu taksówką z lotniska.
W przypadku stałych komentatorów, takich jak eksperci do spraw bezpieczeństwa narodowego czy polityki zagranicznej lub biznesu, sieci telewizyjne po prostu podpisują umowy i płacą za wiedzę ekspercką. To nie jest płacenie za informację, ale za fachową ekspertyzę.
PANI AMBASADOR ZA 32 TYS. DOL.
W 2023 roku branżowy portal TheWrap, założony przez Sharon Waxman, dziennikarkę „The Washington Post” i „The New York Times”, poświęcony rozrywce i mediom, ujawnił, że Fox News nie ma oporów przed płaceniem za występy przed kamerami. Średnia stawka to 355 dol. za występ, ale były i obecny prezydent USA Donald Trump za swój pierwszy wywiad dla sieci po zakończeniu pierwszej prezydentury miał otrzymać sporo więcej – pół miliona dolarów.
Informacje o zarobkach ekspertów zapraszanych do Fox News nie są jawne, ale członkowie administracji państwowej muszą te informacje ujawniać w oficjalnych rejestrach korzyści.
Georgette Mosbacher, była ambasador USA w Warszawie, za swoją współpracę z Fox News otrzymała 32 tys. dol., komentując sprawy międzynarodowe. Inny pracownik administracji Trumpa, John Bolton, doradca do spraw bezpieczeństwa, za występy w Fox miał zarobić 570 tys. dol., czyli niemal dwukrotnie więcej niż wynosi roczna pensja wiceprezesa stacji (240 tys. dol.). Heather Nauert, ówczesna rzeczniczka Departamentu Stanu, zarobiła w Fox News około 485 tys. dol. Ale Nauer jest też byłą gospodynią programów stacji, w której pracowała kilka lat przed przejściem do administracji Trumpa.
Średnio na jednego członka administracji Donalda Trumpa przypadał roczny dochód z komentarzy w wysokości 141 tys. dol. – jak wyliczył TheWrap – 2,5 tys. dol. tygodniowo. Pracownicy Fox News zarabiają średnio po 56 tys. dol. rocznie, czyli po nieco ponad tysiąc tygodniowo.
Stacja płaci również jednorazowym rozmówcom – od 500 do 1000 dol. i pokrywa koszty ich przyjazdu do redakcji.
Do płacenia za eksperckie wypowiedzi dziennikarzy przyznają się nawet BBC i CBC English Services. Są to mniejsze kwoty, ale nie do pogardzenia – od 40 do 100 dol. za występ.
CBC, NPR i Al Jazeera English płaciły podobne kwoty Laurze Kasinof, która relacjonowała sytuację w Jemenie w czasie Arabskiej Wiosny. Innej freelancerce mieszkającej w Gwatemali stacja radiowa PRI zaproponowała za rozmowę 250 dol. Specjaliści zwracają jednak uwagę, że czym innym jest okazjonalny występ fachowca w telewizji, a czym innym praca de facto korespondenta zagranicznego. Na ograniczeniu ich liczby telewizje na świecie oszczędziły miliony dolarów.
Z Al Jazeerą współpracuje „Łajtold from Łonet” (tak jest przedstawiany w czasie rozmów z Al Jazeerą, z czego często żartuje w mediach społecznościowych), czyli Witold Jurasz, były dyplomata, dziś dziennikarz i publicysta Onetu. – Zagraniczne stacje płacą za komentarze, a biznes płaci za wystąpienia. Ja od tego oczywiście grzecznie podatki odprowadzam – przyznaje. I dodaje, że stawki są solidne, szczególnie za dłuższe wystąpienia. – Choćby w przypadku, gdy telewizja nagrywa program i potrzebuje dłuższej wypowiedzi czy nawet półgodzinnej rozmowy. Wtedy płacą naprawdę dobrze. Ale wiadomo, że płacą za czas dziennikarza, za jego wiedzę na temat, który ich interesuje i za jego przygotowanie.
PŁACI NAWET BBC
Nic o płaceniu za wypowiedzi przed kamerami przez belgijskie media nie słyszał Krzysztof Strzępka, wieloletni korespondent PAP w Brukseli, odwołany w 2020 roku jeszcze przez poprzedni zarząd agencji, po tym jak nadał ważną depeszę o tym, że Polska może nie otrzymać pieniędzy z unijnego funduszu odbudowy, jeżeli nie zgodzi się na mechanizm powiązania go z przestrzeganiem praworządności.
– Nie słyszałem o praktykach płacenia za wystąpienie w programie. Ale też w belgijskich mediach jako komentatorzy pojawiają się głównie przedstawiciele think tanków, którzy chcą promować swoje organizacje – mówi. Nie słyszał też, by za komentarze płaciły inne telewizje krajów Beneluksu.
Za udział ekspertów w programach telewizyjnych nie płacą też niemieckie telewizje publiczne. Wbrew pozorom nie jest ich wiele – ARD (Związek Niemieckich Nadawców Publiczno-Prawnych) to 10 stacji regionalnych nadających w krajach związkowych i tworzących też wspólne kanały oraz ZDF (Zweites Deutsches Fernsehen – Druga Telewizja Niemiecka) – zcentralizowana, ale tworząca w porozumieniu z ARD i innymi nadawcami kilka kanałów tematycznych.
– Nigdy nie słyszałam, żeby w telewizjach niemieckich płacono za wystąpienia ekspertów – mówi Katarzyna Domagała-Pereira, zastępczyni kierownika Redakcji Polskiej Deutsche Welle. – Mogą zapłacić pewien ryczałt za koszty dojazdu czy poświęcony czas, ale nie za sam udział w programie. Natomiast za udział w talk-show – owszem płaci się.
BBC płaci natomiast za wypowiedzi na antenie. Stawka jest stała i wynosi 44 funty, czyli tyle, ile kosztuje przejazd taksówką z lotniska Heathrow do centrum Londynu. Na taką stawkę mogą liczyć zarówno zagraniczni freelancerzy, jak i eksperci, z których wypowiedzi brytyjski nadawca korzysta najczęściej.
WYNAGRADZAĆ MOŻNA, A NAWET TRZEBA
Scott Libin z Hubbard School of Journalism na Uniwersytecie Minnesoty, współautor obecnego kodeksu etycznego Radio Television Digital News Association, uważa, że płacenie dziennikarzom za występy w telewizji zależy od sytuacji. Jeśli dziennikarz przekazuje swoją ekspercką wiedzę, którą sam zdobywał, i informacje, nad którymi pracował, powinien zostać wynagrodzony. Na pewno nie powinien jednak brać pieniędzy za rozmowy na własny temat czy promocję swoich książek.
Podobne zdanie ma Piotr Waglowski, prawnik, który zajmuje się prawem autorskim w internecie, a ostatnio ekspert Rządowego Centrum Legislacyjnego. Po rozmowie z Mikołajem Lizutem na temat prawa do wynagrodzenia za pracę autorów napisał w swoim serwisie Vagla.pl: „Skoro ja tak samo dużo (a może nieco więcej) czasu zająłem słuchaczom swoimi wypowiedziami w audycji, to chyba należy mi się takie samo, jak prowadzącego, wynagrodzenie za udział w niej, prawda? Przecież za dokładnie to samo pan Lizut bierze pieniądze”.
W Polsce jednak zasady nie są jasne. Jeszcze przed 20 laty zarówno ogólnokrajowe Polskie Radio, jak i TVP niektórym swoim gościom płaciły. Lecz kiedy kilkanaście lat temu politolog, wtedy jeszcze doktor, dziś profesor Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego powiedział, że TVP Katowice powinna mu zapłacić za eksperckie komentarze, regionalna telewizja przestała się do niego o takie komentarze zwracać.
– Powód był prosty. Na każdy materiał mieliśmy i nadal mamy określony budżet. Gdybyśmy chcieli płacić za wypowiedź, brakłoby pieniędzy na inne rzeczy, choćby na wypłaty dla zespołu – mówi jedna z ówczesnych pracowniczek stacji. – Regionalne telewizje nigdy nie miały tyle pieniędzy ile Warszawa.
SZKODA CZASU NA TV
I nie mają nadal, choć po zmianach musiały przebudować ramówki i wprowadzić nowe formaty. W TVP Katowice to m.in. „Wszystko na temat”, w którym raz w tygodniu dziennikarze i publicyści regionalnych mediów, a także eksperci różnych dziedzin rozmawiają o najistotniejszych wydarzeniach minionego tygodnia.
– Zapraszano mnie do udziału w programie, ale musiałem odmówić – mówi jeden ze śląskich dziennikarzy. – Nie zajmuję się sprawami regionu, poza tym musiałbym dojechać do studia, przejść pewnie jakiś make-up i sam proces nagrania. Lekko licząc to kilka godzin, które pewnie musiałbym urwać z normalnej pracy.
Witold Jurasz wspomina o zaproszeniu na nagranie w jednej z polskich telewizji. Miał mówić trzy minuty, ale wiadomo, trzeba się zjawić odpowiednio wcześniej przed nagraniem, dojechać. – To nie ma najmniejszego sensu, bo ja nie mam na to czasu – stwierdza.
Podobnie jest z komercyjnymi imprezami – kongresami czy konferencjami, na które bywa zapraszany jako panelista czy komentator. – Ktoś, kto na swojej imprezie zarabia, czasem mi proponuje zwrot kosztów przejazdu i noclegów. To znaczy, że mam do tej imprezy dopłacić, bo na miejscu jeszcze muszę choćby zjeść. Czyli już tracę na tym 200–300 zł, bo w domu wyszłoby mi zdecydowanie taniej. Nie licząc tego, że w tym czasie również tracę pieniądze, bo nie piszę tekstów, nie wykonuję swojej pracy i nie spędzam czasu z rodziną. To nie jest uczciwe ze strony organizatorów, którzy jednocześnie pobierają opłaty za udział w takiej imprezie – mówi.
GENERAŁOWI BYŁOBY GŁUPIO
Z jednej strony telewizje i stacje radiowe chcą mieć ekspertów i gości, którzy przyciągną widzów. Z drugiej – popandemiczny kryzys, również na rynku reklamowym, skłania raczej do oszczędności. Telewizyjna Agencja Informacyjna za czasów Jarosława Olechowskiego nie musiała liczyć się z kosztami. TVP była dofinansowywana nie tylko w formie miliardowych dopłat z budżetu państwa, ale też poprzez reklamy spółek skarbu państwa. Miała z czego płacić ekspertom.
Głównym problemem nie były kwoty, lecz treści komentarzy i dobór osób występujących. Przed mikrofonami mediów państwowych stawali najczęściej nie ludzie dysponujący fachową wiedzą, lecz propagandyści, którzy mieli wspierać pisowską wizję kraju mlekiem i miodem płynącego.
Na przykład Adrian Stankowski, publicysta „Do Rzeczy”, na 752 wydania główne „Wiadomości” między 2017 a końcem 2023 roku pojawił się 771 razy. W samym 2023 roku najczęściej, 144 razy, na ekranach pojawiał się Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i TV Republika. Ale drugim najczęściej pokazywanym ekspertem (122 razy) był były dowódca jednostki GROM gen. Roman Polko. Jego na liście płac TVP nie było.
„Jeśli ktoś jest ekspertem w swojej dziedzinie, nie bierze pieniędzy za opinię. Mam emeryturę generalską, prowadzę wykłady, spotkania, piszę książki, więc nie muszę łasić się o 500 zł” – mówił gen. Polko w lutym w rozmowie z Wprost.pl. I dodał: „Żaden prawdziwy fachowiec, który dba o reputację i funkcjonuje na uczciwym rynku, nie dorabia w fabryce propagandy i nie próbuje – jak niektórzy – usprawiedliwiać się, że nie miał na dojazd czy hotel”. Stwierdził też: „Żal mi tych, co wzięli. Ja bym się wstydził”, a o płatnych pseudoekspertach powiedział, że „Niczym internetowe trolle wyczuli, że to dobry sposób na dorabianie”.
MAMY TYLKO ANTYWZORZEC
W mniej żołnierskich słowach podchodzi do sprawy dr Witold Sokała z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, ekspert od bezpieczeństwa międzynarodowego, były dziennikarz, który jest też stałym komentatorem „Dziennika Gazety Prawnej”.
– Wynagradzanie byłoby sensowne, zwłaszcza za większe i pogłębione wypowiedzi. To jednak jest poświęcenie czasu i dzielenie się nierzadko ekskluzywną wiedzą. Za dwa zdania do telewizyjnej setki – już niekoniecznie, bo w naszych realiach byłoby z tym pewnie więcej biurokracji, kłopotliwej dla obu stron niż pożytku – mówi. – Ale szczerze wątpię, czy zwyczaj płacenia ekspertom może się u nas wytworzyć. Tym bardziej po skompromitowaniu idei poprzez płacenie swoim w TVP i TVP Info za wygadywanie głupot na polityczne zamówienie – dodaje.
– Trudna kwestia – przyznaje prof. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, sam często cytowany w mediach. – Za krótką wypowiedź, czyli setkę, okazjonalnie nagraną dla tej czy innej redakcji ani sam bym nie chciał pieniędzy, ani nie uważam, by wypadało płacić. Jeśli to występ w programie, do którego trzeba się przygotować, albo forma dłuższej lub cyklicznej współpracy, to już należałoby podpisać umowę i zapłacić.
Zwraca uwagę, że przez lata nie wykształciły się w polskiej przestrzeni medialnej standardy w tej materii. – Dzisiaj trudno mówić o jakimś wzorcu. Jedyny, który nam się wykształcił, to ten z czasów Kurskiego i Kani – obwozimy usłużnych komentatorów po różnych studiach w mediach publicznych, które dysponowały wtedy ogromnym wsparciem finansowym (rekompensata, abonament, reklamy), i dokarmiamy tych wybranych specjalistów, o których wiemy, że powiedzą nam to, co trzeba. Zdecydowanie nie o takie standardy w mediach chodzi.
Witold Jurasz o polityce poprzednich władz TVP mówi bardziej dosadnie: – Chyba nawet jak na tę bandę to było zbyt bezczelne.
***
Ten tekst Ryszarda Parki pochodzi z magazynu „Press” – wydanie nr 05-06/2024. Teraz udostępniliśmy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Andrzej Andrysiak, XYZ Nawackiego, była naczelna „Pisma” i odbudowa Trójki
Ryszard Parka
