W prostym języku. Nowa wersja wiadomości w niemieckiej telewizji publicznej
Według ARD wiadomości w prostym języku może oglądać nawet 17 mln mieszkańców Niemiec (screen: ardmediathek.de)
Najważniejsze informacje dnia w prostym języku to nowa wersja wiadomości w niemieckiej telewizji publicznej, nadawana o 19.00, godzinę przed głównym programem informacyjnym.
„To są nasze trzy wiadomości. Po wymianie: więźniowie są wolni. Monachium: Adele daje koncerty. Zła pogoda: dużo deszczu w Niemczech” – tak zaczynało się 2 sierpnia główne wydanie wiadomości „Tagesschau”. Oferuje je pierwszy program niemieckiej telewizji ARD.
Tego dnia wydanie w prostym języku trwało nieco ponad siedem minut i zawierało trzy najważniejsze informacje. Z pierwszej widzowie dowiedzieli się, że „kraje USA i Rosja to duże kraje na świecie”. Prezenterka czytała powoli: „W USA są niektórzy ludzie z Rosji w więzieniu. A w Rosji są niektórzy ludzie z USA w więzieniu. USA i Rosja zrobiły teraz układ. USA i Rosja powiedziały: uwolnimy niektórych więźniów. Więźniowie mogą wrócić do swojego kraju. I także ludzie z Niemiec są wolni. Wrócili do Niemiec. O tym będzie teraz film”. W materiale filmowym pokazano lotnisko w Ankarze, potem przylot samolotu z uwolnionymi osobami na lotnisko Kolonia/Bonn oraz wystąpienie kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Następnie na ekranie pojawiło się zdjęcie rosyjskiego mordercy, którego zwolniły Niemcy w ramach wymiany więźniów i sceny z miejsca zbrodni w centralnym parku w Berlinie. Potem pokazano jeszcze ambasadę Rosji w Berlinie i płytę lotniska po wylądowaniu uwolnionych więźniów, a na końcu – dzielnicę rządową w stolicy Niemiec, ze zbliżeniem na budynek parlamentu.
O POŁOWĘ KRÓTSZE
Film trwał ponad półtorej minuty, a lektor tłumaczył: „To są zdjęcia z lotniska w mieście Ankara. Miasto Ankara jest stolicą kraju Turcja. W Ankarze wylądował samolot z Rosji. W samolocie są więźniowie z Rosji i kraju Białoruś. Rosja i Białoruś uwolniły więźniów. Niektórzy z więźniów są Niemcami. Niemcy przylecieli tym samolotem na lotnisko w mieście Kolonia. Na lotnisku był także kanclerz Niemiec. Kanclerz Niemiec jest szefem rządu Niemiec. Kanclerz Niemiec nazywa się Scholz. Scholz powiedział: to dobrze, że więźniowie są wolni, więźniowie bali się bowiem o swoje życie. Także Niemcy uwolniły pewnego mężczyznę z więzienia. Ten mężczyzna pochodzi z Rosji. Ten mężczyzna zabił innego mężczyznę w mieście Berlin. Dlatego ten mężczyzna był w Niemczech w więzieniu. Ale Rosja powiedziała: my chcemy tego mężczyznę z powrotem, inaczej nie uwolnimy żadnych więźniów. Teraz jest też krytyka. Niektórzy ludzie powiedzieli: nie możemy uwolnić tego mężczyzny. Ten mężczyzna kogoś zabił. Rząd Niemiec mówi: długo się zastanawialiśmy, ale musieliśmy uwolnić tego mężczyznę, inaczej nie byliby wolni Niemcy”.
W wydaniu tego wieczoru widzowie mogli się jeszcze dowiedzieć, że Adele jest sławna, pochodzi z Wielkiej Brytanii, odniosła wielki sukces i po długiej przerwie znowu koncertuje, a koncerty odbywają się w Monachium na specjalnie zbudowanym dla niej stadionie. Po trzeciej informacji – o ulewach i podtopieniach w Hesji – prezenterka przypomniała jeszcze wszystkie trzy newsy i przeczytała prognozę pogody: „Raz świeci słońce, raz są chmury. W niektórych miejscach mogą być burze i deszcz. Na wschodzie będzie nieco ładniej. Będzie od 21 do 28 stopni”.
PIERWSZY TAKI PROGRAM
Od połowy czerwca główny program informacyjny „Tagesschau” w niemieckiej telewizji publicznej jest dostępny w tzw. prostym języku – in einfacher Sprache. To pierwsze tego typu wiadomości w Niemczech. Ukazują się od poniedziałku do piątku i emitowane są na kanale Tagesschau24 o 19.00 – godzinę wcześniej niż główne wydanie wiadomości. Program można także oglądać w internecie na stronie Tagesschau.de, w mediatece ARD i na YouTubie.
Jak podaje redakcja, nowy program skierowany jest do „ludzi, którzy mają problemy z czytaniem, uczeniem się, słuchem, osób ze słabą znajomością języka niemieckiego, ale też dla ludzi, którzy po męczącym dniu chcą po prostu krótko zasięgnąć informacji”.
Prezes rozgłośni NDR będącej częścią ARD (to właśnie w NDR w Hamburgu produkowany jest „Tagesschau”), wskazuje na misję mediów publicznych. „Naszym zadaniem jest dostarczanie informacji wszystkim w Niemczech za pośrednictwem naszych programów. Obejmuje to także osoby o słabych umiejętnościach czytania i pisania, które nie zawsze mogą śledzić skomplikowane teksty lub które nie mówią po niemiecku na poziomie języka ojczystego” – mówił prezes Joachim Knuth, cytowany w informacji prasowej NDR. „To dobre i ważne, że jeszcze więcej osób może teraz uzyskać w »Tagesschau« rzetelne informacje o wydarzeniach w Niemczech i na świecie, a tym samym uczestniczyć w dyskursie publicznym” – dodał.
Według ARD może chodzić nawet o 17 mln mieszkańców Niemiec. Tyle osób w wieku 18–64 lat czyta i pisze na poziomie czwartej klasy szkoły podstawowej – wynika z badań LEO.
– To jest wspaniała oferta o symbolicznym znaczeniu – uważa prof. Friederike Herrmann z Wydziału Dziennikarstwa Katolickiego Uniwersytetu Eichstätt-Ingolstadt. Herrmann koordynuje projekt naukowy poświęcony mediom w prostym i łatwym języku. – Ludzie, którzy z różnych względów mają problemy ze rozumieniem dziennikarskich treści, od dawna życzyli sobie, aby mieć główne wydanie wiadomości w łatwiejszym języku – mówi „Press”. Dlatego pojawienie się „Tagesschau” w prostym języku to dla prof. Friederike Herrmann „znak, że traktuje się tych ludzi i ich potrzeby poważnie oraz chce umożliwić im udział w życiu publicznym”. – A chodzi o co najmniej 11 proc. społeczeństwa – podkreśla.
PROSTY ALBO ŁATWY
Prof. Herrmann wyjaśnia mi różnicę między prostym a łatwym językiem. Pierwszy jest uproszczoną wersją języka standardowego i polega na budowaniu prostych zdań, bez przymiotników, fachowych pojęć, skomplikowanych trybów, strony biernej i zdań pobocznych. W takich tekstach wyjaśnia się też wiele pojęć. Z kolei łatwy język (ang. ETR, easy-to-read) korzysta ze ściśle opracowanych standardów i powstał z myślą o dorosłych osobach z niepełnosprawnością intelektualną, ale potrafiących czytać.
W Niemczech niewiele mediów oferuje treści w prostym lub łatwym języku. Friederike Herrmann naliczyła zaledwie dziesięć ofert – siedem z nich u publicznych nadawców radiowo-telewizyjnych. W rozgłośni MDR z Lipska regionalne informacje w prostym języku dostępne są od poniedziałku do piątku w formie artykułów online, audio i podcastów. Codziennie po cztery newsy. W lokalnym dzienniku „Hamburger Abendblatt” informacje w prostym języku pojawiają się trzy, cztery razy w miesiącu w formie sześciominutowego podcastu. – Powodem są finanse. O ile media publiczne uważają to za swoją misję, o tyle w prywatnych to już jest kwestia pieniędzy – tłumaczy Friederike Herrmann. – Kilka takich projektów w gazetach upadło – zauważa.
W „Tagesschau” na informacje w prostym języku też nie ma dodatkowych pieniędzy. Wygospodarowano je z bieżącego budżetu na programy informacyjne w ARD. – Nad każdym wydaniem pracuje dwójka redaktorów, którzy planują wydanie, piszą teksty dla prezenterów i przerabiają odpowiednio materiały filmowe – mówi Wibke Harms z działu prasowego NDR. – W redakcji wiadomości dziesięć osób przeszkolono z prostego języka. Odpowiednie szkolenie przeszli także prezenterzy i prezenterki – tłumaczy. W codzienną produkcję redakcja nie włącza osób z grupy docelowej, ale przeprowadza wśród nich ankiety. – Wstępne reakcje i sugestie już uwzględniliśmy w dalszym rozwoju programu – zapewnia Harms. I wyjaśnia, że w pierwszych wydaniach teksty były jeszcze prostsze niż obecnie.
„DLA IDIOTÓW”?
A jak jest z oglądalnością? Na stronie internetowej Tagesschau.de wydanie w prostym języku ma prawie 300 tys. wyświetleń, w mediatece ARD – prawie 90 tys., a na YouTube średnio po 31 tys. Redakcja nie zdradza na razie, ile osób śledzi je na kanale Tagesschau24, który ma oglądalność na poziomie 2 mln.
Reakcje na wydanie w prostym języku są podzielone. Wiele grup docelowych zareagowało pozytywnie. Niemiecki związek społeczny SoVD nazwał ofertę „godną naśladowania”, która „prowadzi do inkluzywności i zapewnia wolny dostęp do treści”. Związek zaapelował do innych mediów o tworzenie podobnych ofert.
Z kolei Niemieckie Stowarzyszenie Dysleksji i Dyskalkulii (BVL) podaje w wątpliwość, czy nowe wydanie wiadomości jest pomocne dla osób mających trudności z czytaniem. Według rzeczniczki BVL Annette Höinghaus osoby dotknięte dysleksją nie mają problemu ze zrozumieniem treści programów telewizyjnych i radiowych, ponieważ nie są upośledzone umysłowo. „Tagesschau” w prostym języku może wywołać wrażenie, że widzowie mają luki w edukacji i tylko wzmocnić ich stygmatyzację i dyskryminację – martwi się BVL.
Oliwy do ognia dolali czołowi politycy skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Europoseł tej partii Maximilian Krah określił produkt ARD „wiadomościami dla idiotów”. Wtórował mu partyjny kolega Georg Pazderski, pisząc, że „dawny kraj poetów i myślicieli w końcu się poddał”.
Nawet fachowcy zajmujący się pisaniem tekstów w prostym i łatwym języku krytykowali, że nowej wersji „Tagesschau” brakuje jednoznacznie zdefiniowanego targetu, a program stara się zadowolić wszystkich. Radzą zatem, by jasno określić grupę docelową i najlepiej, żeby były to osoby z trudnościami w uczeniu się lub niepełnosprawnością umysłową, które dorastały w Niemczech.
Dla medioznawczyni Friederike Herrmann takie żądania są wygórowane. – Inne materiały dziennikarskie też trafiają do ludzi w różnym wieku, z różną wiedzą i o różnym doświadczeniu. W dziennikarstwie zawsze próbujemy sprowadzić różne grupy do wspólnego mianownika – mówi. To, co jej zdaniem można poprawić w wydaniach „Tagesschau” w prostym języku, to perspektywa. – Prezentować tematy nie z perspektywy polityki, tylko odbiorców, odwoływać się do ich doświadczeń, co stworzy poczucie bliskości – mówi. Radzi też popracować nad narracją. – Wiadomości są trudniej przyswajalne, kiedy tylko wylicza się fakty – zaznacza.
Życzeń pod adresem nowego programu w prostym języku jest wiele. Weekendowe wydania, miejsce na głównym kanale ARD i w programie linearnym – to najważniejsze z nich. W przyszłości w produkcji takich formatów może pomóc sztuczna inteligencja – programy, które skracają i upraszczają dziennikarskie treści. Wiele start-upów eksperymentuje już z modelami językowymi.
***
Ten tekst Katarzyny Domagały-Pereiry pochodzi z magazynu "Press" – wydanie nr 09-10/2024. Teraz udostępniliśmy go do przeczytania w całości dla najaktywniejszych Czytelników.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Andrzej Andrysiak, XYZ Nawackiego, była naczelna „Pisma” i odbudowa Trójki
Katarzyna Domagała-Pereira