Słabe recenzje pierwszego programu „Alarm!” w TVP 1
Jacek Łęski (screen z YouTube)
Złe wirtualne studio, niejasny dobór tematów, propaganda - oceniają dziennikarze, którzy obejrzeli pierwsze wydanie programu "Alarm!" wyemitowane 26 lutego br. w prime time TVP 1.
Debiut programu "Alarm!" był wsparty promocją. Jego zwiastun pokazano 22 lutego br. podczas prezentacji wiosennej ramówki Telewizji Polskiej. Tekst promocyjny na temat programu ukazał się też w tygodniku "Sieci" (Fratria) 26 lutego br.
Zapowiadano go jako program "współtworzony przez widzów", w którym znajdą się materiały o charakterze interwencyjnym i śledczym. Informacja o premierowym odcinku pojawiła się także w głównym wydaniu "Wiadomości" TVP 1 dzień przed emisją.
15-minutowy "Alarm!" zadebiutował w poniedziałek w Jedynce o godz. 20.15. Pierwsze wydanie prowadził Jacek Łęski (współprowadzący "Studio Polska" w TVP Info). Zawierało dwa materiały. Pierwszy dotyczył odłączenia się himalaisty Denisa Urubki od wyprawy na K2. W materiale zaprezentowano niejasności w relacjach Elisabeth Revol na temat tego, w jaki sposób rozstała się z Tomaszem Mackiewiczem podczas schodzenia z Nanga Parbat. W programie wykorzystano materiał Oswalda Rodriga Pereiry, którego TVP wysłała do obozu polskich himalaistów pod K2.
Drugi materiał, zrealizowany przez reporterkę TVP 3 Kielce Karolinę Ziewiecką, dotyczył złej sytuacji szpitala powiatowego w Opatowie. Materiał miał udowodnić tezę, że próba komercjalizacji służby zdrowia przez koalicję PO-PSL do dziś stanowi zagrożenie dla pacjentów.
- Studio programu miało być nowoczesne i mogło takie być. Jeśli jednak ma być to studio wirtualne, niech będzie dobrej jakości. Tymczasem wyglądało jak z amatorskiego filmu na YouTube. Rozpraszały mnie czerwone latające pasy. Pierwszy materiał miał być o Revol i Mackiewiczu na Nanga Parbat, ale że wszyscy w weekend żyli wyprawą na K2, więc ewidentnie pierwsza część tego materiału o Denisie Urubko była na szybko dogrywana. Nie potrafię natomiast znaleźć uzasadnienia dla drugiego tematu, nie było tam drugiej strony, nikogo ze szpitala. Być może nie udało się porozmawiać, ale nie było o tym nawet wzmianki - zauważa Marek Kacprzak, dziennikarz Polsat News, który właśnie przechodzi do Wirtualnej Polski.
Marcin Kącki, z "Gazety Wyborczej", zauważył spory ładunek ideologiczny programu. - Nie do końca wiem, o czym miał być pierwszy materiał, ale widz mógł zrozumieć, że nikt nie pomógł Polakowi, a ta Francuzka to krętaczka. W drugiej części autorzy bardzo się postarali, aby znaleźć szpital, którym rządzi akurat człowiek z PSL. To była propaganda – komentuje Kącki.
- Sam format nie różni się od "Uwagi!" TVN czy "Interwencji" Polsat News. Mam jednak mieszane uczucia, bo jeśli w to wchodzi polityka, to nie jest dobrze – mówi Dorota Roman, która przez wiele lat była wydawcą "Magazynu Ekspresu Reporterów" w TVP 2. Jej zdaniem jednak program ma potencjał.
- Przyzwoita telewizja nie produkuje takich rzeczy – mówi z kolei medioznawca Maciej Mrozowski. - To są jakieś strzępy nagrań, na siłę układane w całość – ocenia.
Zdaniem Mrozowskiego żaden z materiałów nie nawiązywał do tytułu "Alarm!". - Po pierwszym filmie widz chyba miał pomyśleć: nawet tam w Himalajach obcy nie dają nam spokoju. Z kolei w drugim zabrakło wypowiedzi drugiej strony sporu.
"Alarm!" ma być emitowany od poniedziałku do piątku, a każde wydanie powtarzane następnego dnia dwukrotnie. Gospodarzem "Alarmu!" od poniedziałku do czwartku będzie Jacek Łęski (współprowadzący "Studio Polska" w TVP Info), a w piątki Agnieszka Świdzińska (dotychczas prowadząca "Obserwatora" w TVP 1). Lektorem programu jest Adam Kuklewicz, wcześniej przez 11 lat prowadzący magazyn "Interwencja" w Polsacie.
Szefem redakcji nowego magazynu jest Przemysław Wenerski. W zespole pracują m.in. Edyta Krześniak i Ewa Gąsior - obie przeszły z "Uwagi!" TVN.
W marcu br. cena 30-sekundowej reklamy przed programem "Alarm!" będzie dochodzić do 29,5 tys. zł.
(JOK, 27.02.2018)