Telewizja Polska wyjaśnia, dlaczego najpierw wyemitowała orędzie Beaty Szydło
Juliusz Braun uważa, że decyzję o pokazaniu orędzia Beaty Szydło w pierwszej kolejności podjął prezes TVP (screen za Youtube.com)
"Kolejność emisji orędzi prezydenta Andrzeja Dudy oraz premier Beaty Szydło 24 lipca br. na antenie TVP wynikała z kolejności, w jakiej zostały one zgłoszone do TVP" - wyjaśnia biuro prasowe Telewizji Polskiej. - To złamanie precedencji stanowisk umocowanych konstytucyjnie - ocenia w rozmowie z "Presserwisem" i Press.pl Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych.
Telewizja Polska 24 lipca br. w pierwszej kolejności wyemitowała orędzie premier Beaty Szydło, dopiero po nim zaprezentowała wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy. W czasie gdy w TVP przemawiała szefowa rządu, w TVN 24 i Polsacie można było obejrzeć orędzie prezydenta RP. Oba wystąpienia dotyczyły zawetowania przez niego ustawy o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa.
"Jako pierwsze do TVP wpłynęło zgłoszenie o zamiarze wystąpienia pani premier Beaty Szydło" - tłumaczy w specjalnym oświadczeniu biuro rzecznika TVP SA.
Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych i były prezes TVP, nie wierzy w tę wersję wydarzeń. - Najpierw powinien przemawiać prezydent, a dopiero po nim premier rządu. To musiała być decyzja samego prezesa TVP - mówi "Presserwisowi" i Press.pl. - 26 lipca br. zbiera się Rada Mediów Narodowych. Pan Braun może zgłosić swoje wątpliwości. Jeśli prawo zostało złamane, poinformujemy o tym zarząd TVP - zapewnia Krzysztof Czabański, przewodniczący RMN.
Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zwraca uwagę, że ustawa o radiofonii i telewizji nie reguluje kwestii następstwa wystąpień. - Jest tam jedynie ogólny zapis o tym, że jednostki publicznej radiofonii i telewizji umożliwiają naczelnym organom państwowym prezentację oraz wyjaśnianie polityki państwa - powiedział "Presserwisowi" i Press.pl Kołodziejski.
Politolog i były europoseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Migalski nie ma wątpliwości, że o kolejności wystąpień mógł pośrednio decydować Jarosław Kaczyński, przewodniczący PiS. - Weto prezydenta pokazało słabość prezesa. Kaczyński musiał szybko wrócić do gry. Zrozumiał to szef TVP Jacek Kurski, którego przyszłość zależy od partii rządzącej. Dlatego orędzie Szydło wyemitowano jako pierwsze - wyjaśnia. Podobnie uważa Ewa Siedlecka, dziennikarka "Polityki" (Polityka). - Duda nie rozdaje stanowisk w TVP, więc Kurski stwierdził, że lepiej w tej rozgrywce trzymać z prezesem. Bliższa ciału koszula - mówi Siedlecka.
Katarzyna Kolenda-Zaleska, dziennikarka TVN 24 i "Faktów" TVN, uważa, że w tym wypadku PiS i TVP wysłały przekaz do zagubionego elektoratu. - Ludzie dostali sygnał, kto naprawdę rządzi. Najważniejszy jest pan prezes i pani premier, a prezydent Duda jest w odwrocie - podkreśla Kolenda-Zaleska.
- Taka kolejność wyemitowania orędzi to brak profesjonalizmu. Nie można jednak wykluczyć, że ekipa zarządzająca TVP za wszelką cenę chciała się przypodobać prezesowi Kaczyńskiemu - tak sprawę ocenia Rafał Ziemkiewicz, publicysta "Tygodnika do Rzeczy".
Dla Press.pl
dr Janusz Sibora, historyk, badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego
- Zaistniała sytuacja obnażyła braki w prawnych regulacjach określających tak istotną kwestię jaką jest kolejność wystąpień w mediach najważniejszych osób w państwie. Jest to szczególnie widoczne w momentach kryzysów politycznych lub ogólniej rzecz ujmując w sytuacjach dla narodu przełomowych. Wszak w takich wygłaszane są orędzia. Jest prawdą, iż brak w tym względzie regulacji prawnych. W okresie międzywojennym Rada Ministrów przyjęła dokument o nazwie "Przepisy protokolarne, ceremonialne i etykietalne Rzeczypospolitej". Dokument ten precyzyjnie określał precedencję stanowisk w państwie. W pewnej mierze zawarte w nim rozwiązania nadal są wykorzystywane. Formalnie rzecz ujmując w 1992 roku minister spraw zagranicznych wydał niepublikowane rozporządzenie określające precedencję stanowisk państwowych. Dokument ten służy bieżącej pracy MSZ, a dla innych instytucji państwowych stanowi on punkt odniesienia. W 2009 r. dr Dobromir Dziewulak przygotował dla Biura Analiz Sejmowych opracowanie "Precedencja stanowisk publicznych w Polsce", które stanowi pewną próbę uporządkowania tej problematyki. Sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia dobitnie wskazuje na potrzebę opracowania jednego spójnego dokumentu regulującego precedencję stanowisk w Polsce. Brak prawnych regulacji tej kwestii owocuje takim skutkami, które widzieliśmy na ekranach telewizorów.
Cytujesz ten tekst? Zamieść do niego link!
(EMKA, 26.07.2017)