Dorota Głowacka: Media nie zdają sobie jeszcze sprawy, jak nowe prawo może zmienić ich sytuację
Dorota Głowacka (fot. archiwum prywatne)
Wprowadzana właśnie przez sejmową większość reforma sądownictwa zmierza do podporządkowania wymiaru sprawiedliwości aktualnie rządzącej partii i uderzy w prawa oraz wolności całego społeczeństwa. Jednak dziennikarze są jedną z tych grup, które mogą szczególnie dotkliwie odczuć negatywne skutki zmian prawa.
Dlaczego? Bo jako tzw. "publiczni stróże" media pełnią w demokratycznym społeczeństwie istotną funkcję kontrolną wobec władzy publicznej, a ich zadaniem jest krytyka dostrzeżonych w tym obszarze nieprawidłowości. Naturalne jest więc, że to dziennikarze często znajdują się na kursie kolizyjnym z przedstawicielami władzy, co nierzadko kończy się sądowymi pozwami o zniesławienie czy ochronę dóbr osobistych. Widać to w wielu sprawach z zakresu wolności słowa prowadzonych przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, w których po jednej stronie stoi dziennikarz, z drugiej mając posła, ministra, burmistrza czy choćby przedstawiciela spółki Skarbu Państwa. Nawet jeśli do dziś narzekaliśmy w HFPC, że sądy nie zawsze dostatecznie uwzględniały standardy swobody wypowiedzi, to działo się tak z innych przyczyn niż naciski polityczne. Niestety, po zmianach w wymiarze sprawiedliwości, dziennikarze nie będą mogli mieć pewności, czy niekorzystny dla nich wyrok nie został wydany pod tego rodzaju presją.
Niezależne sądy są ważne dla dziennikarzy nie tylko w sporach z urażonymi krytyką politykami. Warto pamiętać, że obok wymiaru sprawiedliwości, PiS zamierza reformować również rynek medialny w Polsce. Dotychczas sądy stanowiły gwarancję tego, że o sprawiedliwość mogli walczyć na przykład dziennikarze zwalniani z mediów publicznych po nowelizacji tzw. ustawy medialnej z roku 2016.
Czy w tak politycznie wrażliwych sprawach wciąż będą mogli liczyć na sprawiedliwe wyroki? Czy jeśli kolejne planowane reformy na rynku mediów (np. tzw. ich "repolonizacja") uderzą w prawa wydawców czy nadawców, będą oni mogli skutecznie bronić się w polskich sądach?
Ale są też i inne obszary stykania się reformy sądownictwa i rynku medialnego. Na przykład kontrola nad działalnością Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która m.in. może nakładać kary pieniężne na nadawców radiowych i telewizyjnych. Odwołania od nich rozpoznają sądy powszechne. Nie jest tajemnicą, że decydujący głos w KRRiT mają osoby związane z aktualnie rządzącą partią. Nie muszę więc tłumaczyć, jak istotne jest z punktu widzenia nadawców, aby nadzór nad podejmowanymi przez KRRiT decyzjami sprawował niezależny sąd.
Reforma sądownictwa może przełożyć się też na codzienne relacje jego przedstawicieli z mediami, które są tak kluczowe dla przekazywania opinii publicznej rzetelnych informacji o wyrokach sądów i sprawowania nad nimi kontroli społecznej. To w końcu prezesi sądów (których zgodnie z przyjętą nowelą Prawa o ustroju sądów powszechnych będzie mógł dość swobodnie powoływać i odwoływać Minister Sprawiedliwości) decydują o możliwości dostępu dziennikarzy do akt postępowania czy nadzorują pracę rzecznika prasowego sądu. Poszczególni sędziowie wyrażają zaś zgodę na nagrywanie przez dziennikarzy przebiegu postępowania, mogą także zarządzić wyłączenie jawności procesu (i wyprosić media z sali) . Warto wspomnieć, że jedną z pierwszych decyzji sędzi Julii Przyłębskiej jako Prezesa Trybunału Konstytucyjnego był zakaz nagrywania dźwięku i obrazu przez media w trakcie rozpraw TK. Jeśli PiS przeforsuje reformę sądownictwa w obecnym kształcie i nowe kierownictwo sądów pójdzie tym samym śladem, przestrzeń dla mediów w sądach może się niebezpiecznie skurczyć.
Wierzę mimo wszystko, że ten czarny scenariusz dla dziennikarzy nie musi się spełnić, nawet jeśli reforma sądownictwa wejdzie w życie. Ważne, aby na etapie jej wprowadzania całe środowisko dziennikarskie miało świadomość, że należy jak najgłośniej mówić o jej zgubnych skutkach i że może ona dotkliwie wpłynąć także na pracę mediów. Jednocześnie, jeśli niezależność sądów zostanie podważona, tym ważniejsza będzie rola dziennikarzy w sprawowaniu rzetelnej kontroli nad działalnością wymiaru sprawiedliwości. Na Węgrzech wielu dziennikarzy nie przestraszyło się reform Viktora Orbana, a stały się one wręcz przyczynkiem do powstania nowych redakcji śledczych, skoncentrowanych na tropieniu nadużyć polityków. Mam więc nadzieję, że próba demontażu kolejnego obszaru państwa prawa będzie dodatkową motywacją dla dziennikarzy, aby jeszcze uważniej patrzyli władzy na ręce.
Dorota Głowacka
Prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, koordynatorka programu Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce HFPC
(21.07.2017)