Krytyka Michała Karnowskiego za prowadzenie uroczystości w KPRM
Michał Karnowski podczas uroczystości w KPRM (fot. screen z Facebooka Kancelarii Premiera)
Część obchodów siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów prowadził Michał Karnowski, publicysta tygodnika "W Sieci" i serwisu Wpolityce.pl. Dziennikarze uważają, że nie powinien tego robić, choć niektórzy próbują go usprawiedliwić.
Michał Karnowski był konferansjerem uroczystości w sali im. Anny Walentynowicz w KPRM. Zapowiadał przemówienia premier Beaty Szydło, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i film upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. "Jak patrzymy na listę ofiar tragedii smoleńskiej, to wprost nie można uwierzyć, ilu przedstawicieli narodowej elity, jak wspaniałe osoby tam zginęły" - mówił Karnowski.
Udział Karnowskiego w wydarzeniu był szeroko komentowany na Twitterze. "Michał Karnowski już oficjalnie rzecznikiem rządu?" - pytał Wojciech Szacki, starszy analityk Polityka Insight. "Redaktor został konferansjerem" - zauważył Patryk Michalski, dziennikarz RMF FM. "Brat Karnowski ogłoszenia parafialne wygłasza w KPRM" - pisał Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej".
Inni również uważają, że Michał Karnowski jako dziennikarz polityczny nie powinien angażować się w wydarzenia organizowane przez polityków. - Gdyby jakiś dziennikarz prowadził imprezę rządu Ewy Kopacz, to zostałby zjedzony przez Michała Karnowskiego na łamach "W Sieci". Jeśli dziennikarz chce zachować niezależność, to nie powinien uczestniczyć w takich wydarzeniach - mówi Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz "Rzeczpospolitej". Zauważa też, że to nie pierwszy przypadek, kiedy Karnowski angażuje się w wydarzenie organizowane przez PiS. - Uczestniczył w marszu PiS "W Obronie Demokracji i Wolności Mediów". Mamy bliski związek jednego dziennikarza z jednym środowiskiem, ale to też widać w tygodniku "W Sieci" - dodaje Nizinkiewicz. Jeszcze dosadniej komentuje to Witold Głowacki, dziennikarz "Polska The Times": - Cieszę się, że Michał Karnowski już jawnie działa jako polityk - stwierdza.
Mniej surowy w ocenie Karnowskiego jest za to Marek Tejchman, wicenaczelny "Dziennika Gazety Prawnej". - Nie jestem fanem tego, co robi Michał Karnowski w debacie publicznej w Polsce, ale nie uważam, żeby to było coś strasznie nagannego, gdy angażuje się w coś, co jest dla niego wyjątkowo ważne. Katastrofa smoleńska to dla nas wszystkich wyjątkowa sytuacja - mówi Tejchman.
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Tygodnika do Rzeczy", zwraca natomiast uwagę, że Michał Karnowski uczestniczył w wydarzeniu rządowym, a nie partyjnym. - Nie razi mnie, gdy dziennikarz bierze udział w uroczystościach państwowych, a taką właśnie jest rocznica tragedii smoleńskiej. Natomiast raziłoby mnie, gdyby była to uroczystość partyjna - mówi Lisicki.
Mikołaj Wójcik, szef działu politycznego "Faktu", zauważa, że serwis Wpolityce.pl, którego Michał Karnowski jest współzałożycielem, krytykował dziennikarzy za udział w wydarzeniach politycznych. - I miał rację, bo albo jest się dziennikarzem, albo bierze się udział w partyjnych przedsięwzięciach - uważa Wójcik. - Nie można jednak pouczać wszystkich, czym jest niezależność dziennikarska, a potem samemu prowadzić spotkanie w KPRM, na którym oprócz przedstawicieli rządu byli tylko politycy PiS, prezes TVP i część rodzin ofiar, ale tylko tych związanych z PiS - dodaje Wójcik.
Z Michałem Karnowskim nie udało się nam skontaktować.
(JM, IKO, 11.04.2017)