Ekipy Telewizji Biełsat zatrzymane podczas protestów na Białorusi
Reklama telewizji Biełsat
Na Białorusi, gdzie w kilku największych miastach odbywały się w protesty przeciwko dekretowi nr 3, nakładającemu podatek na niepracujących, doszło do zatrzymania dziennikarzy relacjonujących i pokazujących protesty na żywo.
Aresztowane zostały m.in. ekipy Telewizji Biełsat, zatrzymane podczas relacjonowania protestów w Brześciu, Orszy, Witebsku i pod Rohaczewem. Dziennikarzy zatrzymywano m.in. pod pretekstem, że poruszają się niesprawnym samochodem lub zachodzi podejrzenie, że samochód jest kradziony i trzeba to sprawdzić. W sumie zatrzymano aż cztery różne ekipy telewizji nadającej z Polski na Białoruś.
- Wszystkich już wypuszczono, z wyjątkiem Kaciaryny Andrejewej, aresztowanej wraz z operatorem Alesiem Barazienką - powiedziała nam w niedzielę Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsatu. - Jego już wypuścili, ona ma jutro stanąć przed sądem, dostanie albo kolegium, albo karę więzienia, trudno przewidzieć - dodała.
Według Romaszewskiej-Guzy władze Białorusi wpadły w popłoch, kiedy okazało się, że Biełsat relacjonuje na żywo nie tylko w internecie, ale także w telewizji. - Transmisje internetowe nie wszędzie na Białorusi docierają, co innego telewizja - stwierdziła Romaszewska-Guzy.
Podczas demonstracji zatrzymano dziennikarzy kilku niezależnych mediów białoruskich, m.in. agencji Belapan, TUT.by, "Naszej Niwy" i radia Swoboda.
(AMS, 13.03.2017)