Misiewicz zostaje, a Macierewicz zawiadamia prokuraturę
Bartłomiej Misiewicz (Fot. P. Tracz/Kancelaria Premiera)
W poniedziałek 6 lutego rano niektóre media informowały nieoficjalnie, że rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej Misiewicz został odwołany. Ministerstwo Obrony dementuje te informacje.
O zwolnieniu Misiewicza informował m.in. RMF FM. Nazwisko rzecznika zniknęło ze stron MON. Ostatnio media informowały, że oficerowie Wojska Polskiego musieli oddawać honory rzecznikowi MON. „Fakt” natomiast napisał, że Misiewicz przyjechał do klub w Białymstoku służbowym samochodem z ochroniarzem, tam pił, stawiał alkohol i proponował pracę.
Po informacji, że rzecznik pożegnał się ze stanowiskiem, na profilu MON na Twitterze pojawił się wpis dementujący te doniesienia.
Dementujemy doniesienia medialne. W sprawie @MisiewiczB nic się nie zmieniło. Rzecznik przebywa na urlopie.
— Ministerstwo Obrony (@MON_GOV_PL) 6 lutego 2017
Nawet na urlopie mam medialną dezinformację... https://t.co/8J7RXQivqK
— Bartłomiej Misiewicz (@MisiewiczB) 6 lutego 2017
Natomiast minister obrony Antoni Macierewicz na spotkaniu z dziennikarzami powiedział:
Chciałbym państwa poinformować, że w związku z działaniami, które mają w sposób oczywisty znamiona przestępstwa, podjąłem decyzję o skierowaniu sprawy do służb specjalnych i prokuratury, celem wyjaśnienia jakie osoby, jakie środowiska podejmują działania przestępcze na szkodę MON i urzędników MON. Chodzi m.in. o takie działanie jak sfałszowanie konta facebookowego urzędnika ministerstwa, upowszechnianie informacji o popełnieniu przestępstwa czy realizowaniu działań prowokacyjnych, prowokacji.
(06.02.2017)