Dział: PRASA

Dodano: Styczeń 27, 2017

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Sąd apelacyjny: wiarygodne publikacje innych mediów są wiarygodnym źródłem

(fot. pixabay.com)

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie, którą były działacz Samoobrony wytoczył Agorze, może być istotny dla działalności mediów. Sąd uznał bowiem, że wykorzystanie publikacji innego dziennikarza, co do którego rzetelności ma się przekonanie, można uznać za wiarygodne źródło.

W środę 25 stycznia sąd apelacyjny podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który oddalił pozew o ochronę dóbr osobistych, jaki były działacz Samoobrony Robert Smolański wytoczył Agorze, wydawcy portalu Gazeta.pl. Chodzi o tekst, który w maju 2006 roku ukazał się w Gazeta.pl. Napisano w nim m.in. - powołując się na artykuł w "Super Expressie" Jacka Harłukowicza (dziś w "Gazecie Wyborczej"), że Robert Smolański, wówczas bliski współpracownik dawnego posła Samoobrony Piotra Kozłowskiego, pod koniec lat 80. ub. wieku ugodził nożem Cygana i trafił za to do poprawczaka. Poza tym portal opisał szerzej życiorys Smolańskiego. Ten pozwał Agorę o ochronę dóbr osobistych (choć dość późno, bo dopiero na przełomie 2013 i 2014 roku) i domagał się przeprosin oraz 60 tys. zł zadośćuczynienia.

– Sąd okręgowy stwierdził, że jeśli dziennikarz bazuje na informacjach z wcześniejszej publikacji innego autora i ma przekonanie, że tenże autor działał rzetelnie i starannie, źródło to może być uznane za wiarygodne – stwierdza pełnomocnik Agory Tomasz Ejtminowicz, radca prawny z kancelarii Meritum Ejtminowicz, Skibicki, Trojanowski i Partnerzy. – Według sądu nie ma zamkniętego katalogu wiarygodnych źródeł. Stwierdził on, że ocena tego, czy ktoś jest wiarygodnym źródłem, powinna być dokonywana indywidualnie w realiach konkretnej sprawy – dodaje.

A na Facebooku mecenas skomentował: "Jak dotąd utarło się, że powoływanie się przez media na cudze publikacje nie zwalniało z odpowiedzialności. Opisujesz po >>Wprost<< sprawę Durczoka = odpowiadasz razem z Latkowskim itd… Takie podejście do obiegu informacji w praktyce paraliżuje jakiekolwiek pisanie o aferach ekskluzywnie nagłośnionych w jednym medium, ponieważ pozostałe media często boją się powtarzać te doniesienia w obawie przed odpowiedzialnością. W czasach, w których informacja roznosi się po globie lotem błyskawicy najrozmaitszymi alternatywnymi kanałami komunikacji (FB, Twitter, niszowe serwisiki itp.), stosowanie przez sądy tej zasady jest kompletnie anachroniczne. Skoro >>mleko się rozlało<<, to nie ma powodu, aby inne media nie opisywały kałuży".


(KOZ, 27.01.2017)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.