Polskie Radio zamiast zwolnionymi związkowcami woli zajmować się tekstem Agnieszki Kublik
Polskie Radio zamiast odnieść się do listu podpisanego przez 177 dziennikarzy i pracowników radia w obronie zwolnionych związkowców, komentuje publikację prasową o przebiegu spotkania prezes Polskiego Radia z dziennikarzami.
W poniedziałek siedmioosobowa reprezentacja zespołu Polskiego Radia, w tym m.in. Artur Andrus, Wojciech Mann i Marek Niedźwiecki, zaniosła do prezes spółki Barbary Stanisławczyk list w obronie zwolnionych dyscyplinarnie związkowców. ”Oburza nas przede wszystkim to, że nasi koledzy stracili pracę, lub są zagrożeni jej utratą, wykonując swoje obowiązki jako przedstawiciele Związku Zawodowego, którego zarząd tworzyli” – napisali.
We wtorek 13 grudnia Agnieszka Kublik na Wyborcza.pl napisała, że prezes Barbara Stanisławczyk powiedziała Wojciechowi Mannowi, że za długo pracuje w Trójce i że ma braki warsztatowe, a Program III został zawłaszczony przez osobowości i to jest nie do przyjęcia.
Zarząd Polskiego Radia wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że ”w spotkaniu brało udział na tyle dużo osób, że są świadkowie, iż wypowiedzi przytaczane przez red. Kublik w ogóle nie padły”.
Sam Wojciech Mann napisał natomiast, że ”pośród kierowanych przez Panią Prezes pod moim adresem uwag i opinii nie było zarzutu wytykającego mi braki warsztatowe”. Rzecznik Polskiego Radia zaprzecza, że oświadczenie Manna powstało z inicjatywy władz spółki.
W czwartek 15 grudnia za błąd przeprosiła dziennikarka ”GW” Agnieszka Kublik w serwisie Wyborcza.pl, choć – jak dodała – nie popełniła go w złej wierze. ”W środę okazało się, że pani prezes rozmawiała z Mannem o brakach warsztatowych, ale nie jego a serwisantek, o powrót których do Programu 3 upominali się Mann i związek” – napisała Kublik.
W czwartek do relacji ze spotkania autorstwa Agnieszki Kublik odniósł się zarząd Związku Dziennikarzy i Pracowników Programów III i II Polskiego Radia. ”Doceniamy zainteresowanie losem dziennikarzy i pracowników Polskiego Radia, apelujemy jednak o zweryfikowanie wiarygodności swoich informatorów, gdyż wedle naszej wiedzy istnieje uzasadnione podejrzenie, że mogą oni wprowadzać Panią w błąd” – czytamy w liście otwartym do dziennikarki ”GW”.
Uczestnicy spotkania dziennikarzy Trójki z Barbarą Stanisławczyk nie chcą się wypowiadać na temat jego przebiegu. Natomiast na drugi plan zeszła sprawa, z powodu której ono się odbyło, czyli listu w obronie zwolnionych związkowców. Władze Polskiego Radia unikają tego tematu. Rzecznik prasowy Polskiego Radia Łukasz Kubiak, poproszony o odniesienie się do pisma pracowników, stwierdza tylko: – Wewnętrznymi sprawami radia zarządzamy wewnątrz. Nie za pośrednictwem mediów.
Marcin Majchrowski, jeden ze zwolnionych dziennikarzy-związkowców z Polskiego Radia, zauważa, że w tej sprawie gubi się sedno, czyli sprawa listu. – Medialnie najbardziej zaistniała sprawa przecieków ze spotkania – przyznaje.
Rozczarowani są też niektórzy sygnatariusze listu do zarządu Polskiego Radia. Na wypowiedzi zgadzają się tylko z zachowaniem anonimowości. – Umknęło to wszystko, na czym najbardziej zależy większości sygnatariuszy listu – mówi dziennikarz Trójki, który podpisał list. Dziennikarka z innej redakcji Polskiego Radia dodaje: – Każde odchodzenie od sedna sprawy oddala nas od celu. Zarząd radia musiał się liczyć z tym, że jeżeli spotkanie zdominuje wiele tematów, a nie istota sporu, to w przypadku przecieku ze spotkania będzie miał on taki, a nie inny charakter. Niestety nic nie udało się ustalić w sprawie zwolnionych związkowców i dziennikarek odsuniętych od przygotowywania serwisów.
(KOZ, 16.12.2016)