Bauer potrafi pozycjonować takie pisma jak "Dobry Tydzień"

Tygodnik „Dobry Tydzień” pasuje do portfolio swojego wydawcy i idealnie wpisuje się w down-marketowy segment Bauera, który jest w w dużym stopniu niezależny od wpływów reklamowych i bazuje na sprzedaży egzemplarzowej. Jeśli osiągnie sprzedaż na poziomie stu kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy, to się obroni.

W pierwszym numerze profil religijny pisma jest bardzo wyraźny. Zastanawiam się, czy nie idzie za daleko, czy zagadnienia religijne muszą być tak mocno eksponowane. Ludzie czasem nie lubią, gdy dany tytuł określa ich grupę, aż tak mocno. Pierwszy numer „Dobrego Tygodnia” wyszedł przed Zaduszkami, jeśli jednak tytuł stale będzie miał tak silne piętno religijne, to może mu to paradoksalnie nie posłużyć.
Jeśli chodzi o pozycjonowanie pisma w segmencie, czyli ofertę, objętość, cenę, to dostrzegam w tym wszystkim wielką konsekwencję Bauera. Oni potrafią robić takie pisma.
Nie widzę zagrożenia, jakie ten tytuł mógłby przynieść np. naszemu segmentowi true story, bo prezentuje inny typ opowieści o ludziach – nie pokazuje historii czytelników. „Dobry Tydzień” jest podobny do „Chwili dla Ciebie”, ale ona jest mocniejsza w przekazie i ma więcej dziennikarstwa interwencyjnego, tekstów o sporach z urzędnikami, co dla czytelników może być na co dzień bliższe niż kwestie religijne.
Nie sądzę, by ten tytuł zagrażał innym wydawcom. Bawią mnie opinie, że „Dobry Tydzień” może stanowić konkurencję dla tygodnika „W Sieci”. Nowy tygodnik ma przede wszystkim dostarczać kobiecie relaks, z jednej strony ciekawe informacje, a z drugiej przeżycia emocjonalne i porady. Nie ma nic wspólnego z opiniotwórczością. Pomimo że oba tytuły są adresowane do grupy konserwatywnej, to pisma te zaspokajają zupełnie inne potrzeby.
„Dobry Tydzień” będzie raczej dobrym uzupełnieniem oferty Bauera, próbą profilowania światopoglądowego, która może się udać bardziej lub mniej. (zebr. MAL)

(28.10.2014)