Dział: TELEWIZJA

Dodano: Grudzień 31, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Miecugow, Niedźwiecki, Godlewska, Górecki i Jonas wspominają Andrzeja Turskiego

Andrzej Turski (fot. TVP)

Andrzeja Turskiego nazywałem zawsze gigantem dziennikarstwa” – mówi Grzegorz Miecugow z TVN 24. "Spod jego ręki wyszedł Jarek Gugała, Tomek Lis" - dodaje Ewa Godlewska z "Panoramy" .

Grzegorz Miecugow, szef wydawców TVN 24:
Andrzeja Turskiego nazywałem zawsze gigantem dziennikarstwa. Potrafił znaleźć dla niego przestrzeń nawet w najtrudniejszych czasach PRL-owskiej propagandy. Dziennikarzom Trójki, którą kierował, potrafił zaszczepić poczucie wolności. Nigdy wcześniej ani później nie było w Trójce lepszej redakcji. To on wymyślił program „Radio kurier”  i  audycję „Zapraszamy do Trójki”,  którą po jego odejściu prowadziłem. Miał też nosa do ludzi, którzy potem wyrastali na tuzy dziennikarstwa. Odkrył Marka Niedźwieckiego i Beatę Michniewicz. Zwrócił uwagę na talent Moniki Olejnik. Pamiętam go też z czasów, gdy był szefem „Wiadomości” TVP, a ja ich wydawcą. Kiedyś zapytał mnie o materiał, do którego miał wątpliwości. Odparłem, że muszę go jeszcze raz obejrzeć. „Widz nie będzie miał takiej szansy, nie damy go” - powiedział wówczas. Większość tego, czego nauczyłem się o dziennikarstwie, wiem od niego.
Był silnym człowiekiem. Kiedy trafił do szpitala, pomyślałem: „Da radę. Jeszcze spotkamy się na kawie”.

Ewa Godlewska, wydawca „Panoramy” TVP 2:
Nie wiem, jak określić Andrzeja. Wybitny - to trochę do niego nie pasuje. Był ponad. Niezwykły człowiek. Mówiliśmy o tym: amerykański styl bycia. Nigdy nie obarczał otoczenia swoimi kłopotami, nawet bardzo ciężką chorobą. Był zawsze pogodny, radosny, uśmiechnięty. Strasznie kochał swoją żonę, która mu wcześniej umarła. Zawsze sprawiał wrażenie faceta, który kocha kobiety. Wszystkie dziewczyny w redakcji witał, całując je w czoło, jak ojciec. To było urocze.
Jako dziennikarz - moim zdaniem - wyprzedzał swoją epokę za każdym razem. Przecież w czasach ciężkiej komuny stworzył radiową Trójkę. Kiedy nastała demokracja, tworzył „Wiadomości”. Przyszedł ze Sławkiem Zielińskim, Jackiem Snopkiewiczem, zebrał garstkę młodych ludzi, stworzył nowoczesny program w demokratycznym kraju - co nie było proste. Trzeba było tych młodych, nas, nauczyć. Spod jego ręki wyszedł Jarek Gugała, Tomek Lis.
Tłumaczył nam, jak się robi dziennikarstwo – lecz to nie były nakazy, zakazy, wytyczne, to wynikało z normalnych, codziennych rozmów. Tłumaczył nam: „twoim zadaniem jest przekazać stanowisko każdej ze stron i niech cię ręka Boska broni, żeby się słowem albo cieniem słowa opowiedzieć po którejś ze stron”. To zostawiał widzowi, słuchaczowi.
Andrzej był uczciwy do bólu. Nie wyobrażam go sobie knującego cokolwiek. Kompletnie nie zniżał się do takiego poziomu. A często padał tego ofiarą. W telewizji przez tyle lat różni ludzie rządzili, był wyzywany od „komuchów”... Tylko że jakoś ten właśnie „komuch” był najbliżej tego, co nazywamy obiektywnym dziennikarstwem.

Piotr Górecki, dziennikarz TVP:
Andrzej Turski nie wtrącał się do moich materiałów, ale gdyby to robił, na pewno by na mnie nie krzyczał. Bardzo mu zależało, by dziennikarze posługiwali się dobrą polszczyzną. Mówił im: „Chłopie, tu masz błąd, to trzeba napisać inaczej”. Nie bez powodu otrzymał tytuł „Mistrza Mowy Polskiej”. Wielką wagę przykładał do warsztatu dziennikarza.
Głos Andrzeja kojarzy mi się ze spokojem. Gdy nadawałem korespondencje z dalekiego kraju, przed moim wejściem na wizję mówił po krótkim wstępie: „A w Kairze jest Piotr Górecki”. Nie pytał mnie, jaka jest pogoda czy ilu ludzi przyszło na demonstrację. To dawało mi poczucie bezpieczeństwa, bo zamiast stresować się pytaniami, mogłem od razu mówić o tym, co było moim zdaniem najważniejsze.
Ostatni raz spotkałem się z nim na początku grudnia. Wystąpiłem wtedy w jego zastępstwie jako prowadzący program „Siedem dni - świat”. Zależało mi na jego ocenie - podziękował mi, że dobrze go poprowadziłem. Powiedział też wtedy, że zrezygnuje z prowadzenia „Panoramy”, lecz chciałby zostawić dla siebie swój ukochany program „7 dni – świat”...

 

Marek Niedźwiecki, dziennikarz muzyczny Programu III Polskiego Radia:
Andrzeja Turskiego poznałem najpierw jako głos, kiedy w latach 1967-1968 prowadził w Trójce „Studio rytm”. Był moim radiowym ojcem, bo to on zaproponował mi pracę w „Liście przebojów”. Wymyślił zresztą ten program, podobnie jak „Radio kurier” - nowoczesną audycję, która podawała informacje w dynamiczny sposób. Był bardzo kreatywnym dziennikarzem; właściwie cała dzisiejsza Trójka została wymyślona przez niego.

Andrzej Jonas, redaktor naczelny „The Warsaw Voice”:
Andrzej Turski wiedział, czym jest dziennikarstwo, po co powstało i czemu służy. Z wielkim powodzeniem łączył formę swoich programów z ich treścią. Stwarzał widzowi możliwość rozumienia świata. Nie wpadał w pułapkę komercji, ale też nie zanudzał. Programy, które prowadził, budowały trwałe audytorium. Warto pamiętać, że program „7 dni – świat” jest na antenie telewizji publicznej już od 17 lat. W programach, do których mnie zapraszał, dawał komentatorom wolność i swobodę - mimo że różniliśmy się  poglądami.

Andrzej Turski zmarł 31 grudnia 2013 roku. Miał 70 lat.

(31.12.2013)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.