Kot Przybora i Iwo Zaniewski powoli żegnają się ze swoją agencją PZL
Kot Przybora i Iwo Zaniewski (fot. Marcin Obara)
Kot Przybora i Iwo Zaniewski po 15 latach odchodzą z założonej przez siebie agencji PZL (Grupa Leo Burnett).
Obaj z PZL będą związani jeszcze przez kilka miesięcy, pełniąc dotychczasowe funkcje dyrektorów kreacji, ale już zrezygnowali z funkcji w zarządzie agencji. - Nie rozstajemy się gwałtownie. Kot i Iwo mają pomóc między innymi w wyborze nowego dyrektora kreacji - zapewnia Tomasz Hilt, CEO Grupy Leo Burnett.
Iwo Zaniewski podkreśla, że ani on, ani Kot Przybora nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w reklamie. - Nie mamy żadnego planu już na jutro, bo nie musimy go od razu mieć - mówi Zaniewski. - Obaj bardzo lubimy reklamę, bo cenimy sobie codzienne spotkania z inteligentnymi ludźmi, pracę z nimi i dla nich, i na pewno z tego nie zrezygnujemy. Jeśli jednak ruszymy z jakimś nowym projektem reklamowym, na pewno będzie on całkowicie niezależny. Nie planujemy już współpracy z żadną siecią - przekonuje Zaniewski.
Współpracę z Leo Burnett uważa on za bardzo udaną, ale ma pretensje do jej właściciela, czyli Grupy Publicis. - Z nimi nie ma żadnej rozmowy, żadnego partnerstwa, to tylko bezduszna księgowość - mówi Zaniewski.
Przybora i Zaniewski stoją za najbardziej znanymi reklamami w Polsce. Żubr, Polkomtel z kabaretem Mumio, Okocim czy Frugo to kanon najlepszych rodzimych produkcji reklamowych. Wszystkie wyszły z PZL.
- Przybora i Zaniewski tworzyli DNA agencji PZL. To dzięki nim PZL była agencją, do której wszyscy zawsze aspirowali i z którą się mierzyli, nie bez zazdrości - komentuje Mariusz Pitura, dyrektor kreacji agencji LemonSkyJWT.
W rękach Przybory i Zaniewskiego pozostaje 49 proc. udziałów w PZL i na razie nie planują się ich pozbywać na rzecz sieci Publicis.
(AMS, 28.05.2014)