Spot "10 lat świetlnych" promujący Polskę w UE podzielił kreatywnych (wideo)
Dyrektorzy kreatywni mają rozbieżne zdania na temat spotu informującego o dziesięcioleciu obecności Polski w Unii Europejskiej, którego produkcja kosztowała 922,8 tys. zł, a wykupienie czasu reklamowego - 6,21 mln zł. Jedni chwalą go za muzykę, inni zarzucają mu, że jest ckliwy i wytykają nieścisłości.
Spot zatytułowany "10 lat świetlnych" otwierają migawki z początku lat 90. Widzimy, jak spikerzy telewizyjni składają noworoczne życzenia telewidzom, potem sami Polacy mówią, czego sobie życzą w nadchodzącym roku. Obrazkom, na których jest m.in. Stadion Dziesięciolecia, towarzyszy piosenka The Beatles "Hey Jude". Następnie w spocie pojawiają się czasy bardziej współczesne - lata 2004 - 2014. Widzimy imprezy, festiwale, mecze piłkarskie. Całość zamyka zdjęcie łapiącego się za głowę Paula McCartneya z ubiegłorocznego koncertu w Warszawie i hasło: "10 lat świetlnych".
– Reklama, która odwołuje się do pozytywnych emocji i dumy z osiągnięć, która ignoruje okazję pognębienia politycznych adwersarzy, warta jest pochwały – uważa Lech C. Król, współzałożyciel i dyrektor kreatywny agencji Adwertajzing. Chwali też zestawienie historycznych momentów z obrazem nowoczesnej Polski. – Spot bez zbędnych słów przekłada myśl, że w ciągu dziesięciu kalendarzowych lat Polska pokonała dystans dziesięciu lat świetlnych. Dodatkowo - odważne pominięcie lektora, który zwyczajowo w tego typu spotach wyjaśnia widzowi, co i jak rozumieć – podkreśla Król.
Również Łukasz Myszkowski, chief creative director agencji Directors, ocenia spot jako przyjazny i integrujący. – Takie podsumowanie ma budzić refleksje, bo daje nam niebezpośrednie porównania i nasuwa wniosek, jedyny słuszny: rozwijamy się dzięki Unii Europejskiej – mówi Myszkowski. Przyznaje, że produkcji, oprócz tego, iż jest typową i sentymentalną historią, niewiele może zarzucić. Jego zdaniem główną zaletą filmu jest muzyka: - Piosenka robi film, a finał mimo nieco wymuszonej megaemocji robi wrażenie - uważa.
Internauci narzekali, że na film wydano zbyt wiele pieniędzy. Witold Koroblewski, dyrektor kreatywny agencji Ambasada Brand Communications, wylicza, ile mogła wynieść realizacja samego spotu: – Film kosztował 920 tysięcy złotych brutto, czyli około 750 tysięcy netto. Od tego odejmujemy prawa do piosenki – około 320 tysięcy złotych. Zostaje 430 tysięcy na właściwy film, z którego ponad połowa to archiwalia TVP. Biorąc pod uwagę liczbę lokalizacji i użyty sprzęt (zwłaszcza te zdjęcia z drona), koszt całego przedsięwzięcia nie jest już taki skandaliczny. Jest dość drogo, ale bez przesady. Robiłem droższe – stwierdza Koroblewski. Jednak zarzuca on tej produkcji, że rozpoczyna się od migawek z 1991 roku, a nie z przełomowego dla Polski roku 1989. - Zawsze wydawało mi się, że historyczną datą przełomu jest czerwiec 1989 roku. A data powstania Unii Europejskiej to z kolei listopad 1993 roku. Ten 1991 rok wydaje mi się wstawiony zupełnie przypadkowo, na zasadzie „to było tak dawno temu, że i tak nikt nie pamięta” – mówi Koroblewski. - Mamy tu do czynienia z tym cudownym przypadkiem, w którym stworzona za ciężkie pieniądze kampania nie musi odnieść żadnego skutku. No bo niby jakiego skutku się spodziewać? Do Unii drugi raz nie wstąpimy. Nie wystąpimy z niej, choćby nie wiem jak zły był ten film. Ponieważ jedynym celem nakręcenia tego filmu jest wydanie określonej sumy, im bardziej nijaki on będzie, im mniej się będzie rzucać w oczy, tym lepiej. Dziennikarze pomarudzą i zapomną. Za tydzień nie będzie tematu – prognozuje.
Spot przygotowała agencja Gutenberg Networks Warszawa. Kampania reklamowa ma być prowadzona do 15 maja br. w największych ogólnopolskich i tematycznych stacjach telewizyjnych.
Choć spot wzbudził spore zainteresowanie mediów i internautów, ci głównie skupiają się na sumie, jaką wydano na tę produkcję. Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK, zapowiedział na antenie radiowej Trójki, że NIK "zbada prawidłowość wydatkowania tych środków i oczywiście to, czy te pieniądze przełożyły się na odpowiednią jakość materiału, którą możemy obejrzeć".
(DR, 24.04.2014)