Dział: PUBLIC RELATIONS

Dodano: Marzec 29, 2016

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Zagraniczna agencja PR może pomóc rządowi, ale nie zagwarantuje sukcesu (opinie)

Polski rząd szuka w Londynie agencji PR, która "pomoże w odbudowie reputacji za granicą" - poinformował "Financial Times". Specjaliści od PR chwalą ten krok, ale nie są przekonani, że uda się odbudować wizerunek polskiego rządu.

Z informacji dziennika wynika, że przedstawiciele polskiego rządu nieformalnie kontaktowali się z agencjami PR, które specjalizują się w globalnych kryzysach komunikacyjnych. Zatrudniona firma miałaby poprawić postrzeganie Polski na arenie międzynarodowej, "ocieplić reputację europejskiego rządu, oskarżonego o łamanie konstytucji, podważanie zasad demokracji i odstraszanie zagranicznych inwestorów" - czytamy w artykule Henry'ego Foya, korespondenta "Financial Times". Podkreśla on, że polski rząd jest zaniepokojony tym, że może przegrać "komunikacyjną wojnę". Jeden z anonimowych informatorów "FT" mówi: "Zdają sobie sprawę, że nie mają pojęcia, jak to działa. Nie mają wiedzy ani doświadczenia".
Dziennik przypomina, że w podobny sposób wizerunek Węgier chciał poprawić rząd premiera Viktora Orbána, który w 2011 roku wynajął agencję PR z Londynu. A jeszcze do niedawna wizerunkiem Rosji w Europie i USA zajmowała się agencja Ketchum (Omnicom). Według danych amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości Rosjanie zapłacili agencji za dziewięć lat pracy 30 mln dolarów. – Ile może zapłacić rząd 38-milionowego państwa za pracę nad bardzo poważnym kryzysem wizerunkowym? Każde pieniądze – mówi Paweł Trochimiuk, prezes agencji Partner of Promotion.
Zdaniem Adama Łaszyna, prezesa agencji Alert Media Communications, eksperta ds. strategii wizerunkowych, poszukiwanie agencji za granicą to racjonalny krok. – Gdy własna komunikacja nie przynosi efektów, a interes jest ważny, zwrócenie się o pomoc do profesjonalistów to jedyne rozsądne rozwiązanie. Londyńska lub brukselska agencja, w mojej opinii, lepiej potrafi zaproponować rozwiązania skierowane do grup docelowych w stolicach zachodnioeuropejskich, z którymi ma wieloletnie doświadczenie. Tak jak warszawska agencja zapewniłaby lepszy serwis kampanii np. Rady Europy w Polsce, niż agencja z Londynu – mówi Adam Łaszyn. Tę opinię podziela Paweł Trochimiuk: – Nie ma w Polsce agencji, która mogłaby samodzielnie wykonać tę pracę dla polskiego rządu.
Co należałoby do zadań takiej agencji? - Musiałaby przekonać media, by spojrzały na nasz problem z innej strony. Media zagraniczne przedstawiają dziś punkt widzenia opozycji, a rząd chce, by dostrzegły jego punkt widzenia – mówi Trochimiuk. Adam Łaszyn tłumaczy, że wybrana agencja miałaby pomóc rządowi PiS dobrać argumentację, która trafi do grupy docelowej, czyli tzw. decydentów i liderów opinii w Brukseli i kluczowych stolicach UE.
- Tego zlecenia nie da się wykonać zwykłymi narzędziami. A tego kryzysu nie zlikwiduje jeden czy dwa artykuły. Ja to nazywam strategią światła. Żeby było widno, światło musi być zapalone cały czas – mówi Paweł Trochimiuk. I wylicza narzędzia, które mogą być zastosowane do wykonania takiego zadania: zaczynając od spotkań, przez działania zwiększające wiarygodność przekazu, public affairs, budowanie kontaktów z mediami, zaufania wśród kreatorów mediów. - Ważne, by dotrzeć do osoby z właściwymi dokumentami i udowodnić jej, że do tej pory widziała świat w kolorach czerwonych, a są jeszcze inne. Główny problem, z którym ta firma będzie musiała sobie poradzić, to pozytywny przekaz płynący ze zmian, jakie dokonują się w Polsce, z metod oraz przewidywanych sukcesów polityki, którą wdrożył obecny rząd. I punkt zapalny: czyli przekonywanie do racji prorządowych związanych z Trybunałem Konstytucyjnym – dodaje Trochimiuk.
Czy zatrudnienie agencji PR może pomóc w odbudowie reputacji polskiego rządu za granicą? - Oczywiście, że może. Największe rządy na świecie zatrudniają agencje specjalizujące się w PR – mówi Paweł Trochimiuk.
Adam Łaszyn jest bardziej sceptyczny: – Zatrudnienie takiej agencji może naprawić wizerunek wyłącznie, gdy jest on niezgodny ze stanem faktycznym. A jeśli w Polsce konsekwentnie łamane są zasady np. trójpodziału władz, które są fundamentem zachodnioeuropejskiego modelu demokracji, nie da się tego zagadać. Tu działania nawet najlepszej agencji PR nic nie pomogą, póki ta agencja nie będzie mogła powiedzieć, że w Polsce przestano spychać państwo w kierunku systemu niedemokratycznego. A gdyby to się rzeczywiście stało, nie byłaby potrzebna agencja. Wystarczyłyby działania naszych dyplomatów – podsumowuje Łaszyn.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie odpowiedziała na nasze pytania. Polski rząd promował się niedawno serią artykułów sponsorowanych w zachodnich mediach, m.in. Politico.eu.

(DR, 29.03.2016)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.