Sąd: Domosławski ma przeprosić wdowę po Kapuścińskim i musi zrezygnować z fragmentu jego biografii
Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Artur Domosławski ma przeprosić wdowę po Ryszardzie Kapuścińskim za swoją książkę o pisarzu „Kapuściński non-fiction” - informuje Polska Agencja Prasowa.
Alicja Kapuścińska pozwała Domosławskiego, twierdząc, że w wydanej w 2010 roku książce naruszył on jej prawo do dobrej pamięci po zmarłym mężu i prawo do życia prywatnego. Sąd nie uwzględnił jednak żądania wpłaty 50 tys. zł na Fundację im. Ryszarda Kapuścińskiego, ani przeprosin w mediach - przeprosiny mają być złożone w formie listu do Kapuścińskiej. Sąd zdecydowała też, że w przyszłości książka może być publikowana, ale bez rozdziału "O miłości i innych demonach".
Wyrok jest nieprawomocny; można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Pełnomocnicy wdowy po Kapuścińskim podkreślali, że najważniejsze jest to, iż sąd stwierdził naruszenie dóbr osobistych ich klientki. „Co do zasady sąd podjął decyzję, że jedna z najbardziej drażliwej kwestii w tej książce, dotycząca sfery życia prywatnego, jest bezprawna i dlatego ten rozdział - jeśli ten wyrok się oczywiście utrzyma - w przyszłości powinien być usunięty” – mówił dziennikarzom pełnomocnik Kapuścińskiej Dawid Biernat. Dodał, że domaganie się 50 tys. zł na cele społeczne było „kwestią symboliczną”. „Także forma przeprosin, której się domagaliśmy, była duża szersza. Sąd orzekł formę okrojoną, tylko przeproszenie za pomocą listu” – zaznaczył Biernat.
Z kolei sam Domosławski podkreślił, że chodzi o rozdział liczący w sumie 10 stron. Pytany czy książka bez tego rozdziału straci swoją wartość, odparł, że „z pewnością zachowa”, ale „chodzi o pewną zasadę opisywania postaci”. „Jego wyłączenie, w mojej ocenie, uszczupla ten całościowy portret postaci” – dodał. Zastrzegł równocześnie, że dopiero pisemne uzasadnienie sądu wyjaśni, czy chodzi o cały rozdział, czy np. jakieś jego fragmenty. "Są tam całe fragmenty, które są oparte na wywiadzie z panią Kapuścińską i fragmenty dot. obrazu kobiet w twórczości Kapuścińskiego” – powiedział. Dodał, że zakwestionowany rozdział „opowiada z jednej strony – można tak powiedzieć - o słabości Ryszarda Kapuścińskiego do kobiet, a także o tym, jakie miejsce kobiety znajdowały w jego twórczości zarówno reporterskiej, jak i poetyckiej”.
Pytany czy bez tego fragmentu byłaby możliwość publikacji, bez straty dla książki, Domosławski powiedział, że „musiałby się zastanowić nad formą”. „Myślę, że są rozmaite możliwe formy, które też będą coś opowiadać czytelnikowi nie tylko o postaci Kapuścińskiego, ale o całej tej sprawie” - dodał. Jego pełnomocnik Grzegorz Wlazło podkreślał, że trzeba poczekać na uzasadnienie wyroku. „To są sprawy moralne, dyskusyjne, w sferach bardziej publicznych - co można prezentować, co się godzi, co się nie godzi. W ostatnich latach, przez różne biografie polskie, zagraniczne, te granice są przesuwane” - dodał.
W 2010 r. do księgarń trafiła biografia Domosławskiego pt. "Kapuściński non-fiction". Kwestionowała ona m.in. wierność szczegółów opisywanych w słynnych reportażach Kapuścińskiego; opisywała jego powikłane związki z władzami i tajnymi służbami PRL; zawierała szczegóły o życiu intymnym pisarza i o trudnych relacjach z córką. Niektóre tezy oparto na wypowiedziach osób zachowujących anonimowość. Książka wywołała szeroką dyskusję nt. warsztatu reportera i pisarza oraz czasów, w których przyszło działać Kapuścińskiemu.
Wdowa po zmarłym w 2007 r. pisarzu wytoczyła za to proces autorowi i wydawcy jego książki. Toczył się on za zamkniętymi drzwiami od 2010 r. W 2013 r. na mocy ugody wydawca wyraził ubolewanie wobec wdowy i córki z powodu "nieprawdziwych informacji" z książki. Zobowiązał się też, że w razie powtórnego wydania książki nie zamieści w niej kilku rozdziałów. Autor z niczego się nie wycofał.
Powódka mówiła, że Domosławski nie miał prawa pisać o życiu osobistym pisarza i "nie został upoważniony do pisania o córce". Domosławski wnosił o oddalenie pozwu, argumentując że nie naruszył dóbr osobistych powódki. Nazywał jej działania próbą "cenzury prewencyjnej". Do pozwu dołączono wniosek o zakaz rozpowszechniania książki do wydania prawomocnego wyroku w sprawie. Sąd nie uwzględnił tego wniosku, bo "powódka nie uprawdopodobniła wystarczająco swego roszczenia". Sąd wziął pod uwagę, że powódka wiedziała, iż autor pisze książkę i zgodziła się na korzystanie przezeń z archiwum pisarza.
(27.05.2015)