"Wprost": Tomasz Wróblewski przychodzi, część zespołu odchodzi
"Wprost" Sylwestra Latkowskiego promował się hasłem "Nie ma świętych krów". Zmianę naczelnego dziennikarze tygodnika odbierają jako zmianę linii tygodnika.
Po pierwszym spotkaniu nowego redaktora naczelnego "Wprost" (AWR Wprost) z zespołem, kilkoro dziennikarzy tygodnika zapowiada swoje odejście. Nie odpowiada im linia redakcyjna jaką ma przyjąć "Wprost". "Presserwis" ustalił, kto chce odejść wraz z odwołanym Sylwestrem Latkowskim.
Nowy naczelny "Wprost" Tomasz Wróblewski spotkał się z zespołem w poniedziałek w południe. - Obawiam się, że zwłaszcza ci najlepsi dziennikarze będą chcieli odejść - przyznał Wróblewski "Presserwisowi". - Wiadomo, że dziennikarzy do pracy nie brakuje, ale najpierw chciałbym pracować w obecnym składzie. Później będziemy się zastanawiać – dodaje nowy naczelny.
Z ustaleń "Presserwisu" wynika, że o zakończeniu współpracy myślą albo nawet już ostatecznie zdecydowali: Michał Majewski, Agnieszka Burzyńska, Olga Wasilewska i Iza Smolińska. Jakąś propozycję współpracy od wydawcy dotyczącą dziennikarstwa śledczego miał dostać odwołany ze stanowiska naczelnego Sylwester Latkowski, ale Wróblewski w redakcji go nie widzi.
Wczoraj osiemnastu dziennikarzy "Wprost" wystosowało pismo do prezesa PMPG, w którym napisali: "Z najwyższym niepokojem przyjęliśmy tryb i formę zmiany na stanowisku redaktora naczelnego tygodnika »Wprost«. Zbiega się ona w czasie z wyjściem na światło dzienne akt tzw. afery podsłuchowej, wśród których istnieje dokument ABW dotyczący spotkania pana prezesa z funkcjonariuszami tej służby. Treść tej notki podaje w wątpliwość wspólną linię redakcji i wydawnictwa dotyczącą tamtych, wstrząsających dla wszystkich dni". Dziennikarze dotarli do dowodu, że funkcjonariusz ABW otrzymał w lipcu 2014 teksty tygodnika o aferze taśmowej przed ich publikacją.
Michał M. Lisiecki broni się, że przekazał dostęp do bodajże trzech wydań tygodnika, zanim trafił on do kiosków i na platformy cyfrowe, ale już po wysłaniu gazety do druku i po wczytaniu jej do systemów sprzedaży e-wydań. Lisiecki tłumaczy też dziennikarzom, że jego spotkanie z ABW było "reakcją na publiczną prośbę premiera Donalda Tuska, która padła w czasie konferencji prasowej w dniu 19 czerwca 2014 r. o spotkanie i współpracę z redakcją w celu ochrony bezpieczeństwa i interesów państwa". Jak podaje w oficjalnym komunikacie, celem spotkania było m.in. przywrócenie normalnego trybu pracy redakcji i zapobiegnięcie kolejnym wkroczeniom ABW do siedziby tygodnika.
Lisiecki zapewnia, że wpływ na zmianę kierownictwa redakcji miały wyłącznie czynniki ekonomiczne i wyniki sprzedaży tygodnika.
- Dziennikarzy, którzy dobrze piszą, jest nadmiar. Wszystkie redakcje ograniczają zatrudnienie. Wróblewski przychodzi z ekipą, którą weźmie z "Rzeczpospolitej". Jeśli więc obecni dziennikarze "Wprost" odejdą, to tylko ułatwią robotę Wróblewskiemu - mówi Zbigniew Benbenek, przewodniczący rady nadzorczej ZPR SA.
Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota zapewnia, że z jego redakcji "Rzeczpospolitej" do "Wprost" odszedł tylko Bartosz Marczuk.
Czy Tomasz Wróblewski uspokoi "Wprost"? - poznaj opinie branży.
(DR, IKO, 24.03.2015)