ABW w redakcji "Wprost" - naczelny nie oddał nagrań z podsłuchów (wideo)
Zdjęcie postanowienia prokuratury wrzucił na Twittera Michał Majewski
"Do redakcji właśnie przyszło ABW" napisał w środę o godz. 13 na Twitterze Michał Majewski, szef działu śledczego redakcji "Wprost" (AWR Wprost). Funkcjonariusze chcieli "dobrowolnego" wydania nośników nagrań opisanych w tekście "Afera podsłuchowa". Nie dostali. Wieczorem wkroczyli do redakcji z większą siłą, wraz z prokuratorem i nakazem przeszukania. Na miejscu pojawiła się policja oraz media z kamerami i mikrofonami. Redaktor naczelny Sylwester Latkowski laptopa i pendrive'a z nagraniami nie oddał. Funkcjonariusze wraz z prokuratorem przed północą opuścili redakcję.
ABW zażądało od naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego i autorów tekstu "Afera podsłuchowa" "dobrowolnego wydania rzeczy w postaci wszystkich nośników zawierających treści rozmów prowadzonych podczas spotkań gości w restauracji Sowa & Przyjaciele oraz w resturacji w Amber Room w Pałacyku Sobańskich w Warszawie przekazanych dzinnikarzom tygodnika".
Sylwester Latkowski powiedział RMF FM: „ABW przyszło z dość dziwnym uzasadnieniem wydania nośników nagrań. Zapytałem: chcecie nam zabrać komputery? Ja od razu powiedziałem, że my musimy chronić informatora. I na razie nie możemy wydać żadnych nośników. Źródło sobie zastrzegło tajemnicę dziennikarską. Do redakcji weszła trójka funkcjonariuszy ABW. Chodzi mi o metodę jaką to zrobiono. To zastraszanie. Odbieram to jako presję na redakcję. My składamy najnowszy numer do druku i w redakcji trwa normalna praca”.
"Część młodych osób w redakcji w szoku. Po co ta demonstracje? Można było przecież zaprosić do prokuratury" - skomentował Michał Majewski.
"Zostawcie w spokoju dziennikarzy!" - komentarz Andrzeja Skworza, redaktora naczelnego "Press".
- Dla mnie ta sytuacja jest ewidentnym złamaniem art. 44 Prawa prasowego, który zabrania ujawniania danych informatorów dziennikarzy - ocenia Cezary Gmyz, dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy". - To niebywały skandal! Wydanie przez prokuratora takiego postanowienia to nie tylko złamanie prawa prasowego, ale również konstytucji. Działania te bowiem to zamach na wolność prasy. Prokurator, który wydał to postanowienie, powinien ponieść konsekwencje - dodaje Gmyz.
Wieczorne, ponowne wejście ABW, prokuratury, a potem także policji do redakcji "Wprost", wywołało ogromne oburzenie mediów.
Redakcja "Wprost" nagrała powtórne wejście funkcjonariuszy ABW do redakcji:
Rozmowa redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego z prokuratorem:
Przed północą funkcjonariusze ABW i prokurator opuścili redakcję. Sylwester Latkowski pokazał zebranym dziennikarzom laptop i pamięć USB z nagraniami, których wydania domagało się ABW, a których nie oddał.
"Bronimy tajemnicy dziennikarskiej" - mówił Latkowski. Zapewnia, że wyda nagrania, jeżeli tak zdecyduje sąd. Podziękował mediom za poparcie.
"Solidaryzujemy się z redakcją tygodnika" - napisali dziennikarze w liście otwartym zainicjowanym przez Wojciecha Czuchnowskiego z "Gazety Wyborczej".
ABW wykonuje czynności na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. We wtorek prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania osób pełniących ważne funkcje publiczne, co ujawnił "Wprost". Zawiadomienia w tej sprawie złożyli w poniedziałek szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i Dariusz Zawadka, były dowódca jednostki GROM.Jak podaje PAP w środę ABW przekazała prokuraturze zebrane przez siebie materiały w sprawie nielegalnych podsłuchów polityków i prezesa NBP.
(GK, 18.06.2014)