Dział: PRASA

Dodano: Czerwiec 16, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

"Wprost" musiał ujawnić materiał o taśmach z rozmowami polityków wcześniej niż chciał

Wydawca "Wprost" nie chciał publikować materiałów dotyczących nagranej rozmowy prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem przed ukazaniem się dzisiejszego numeru tygodnika. Musiał to jednak zrobić, bo jego materiałem jeszcze przed oficjalną publikacją zainteresowała się "Rzeczpospolita". Dostęp do nagrań miał też "Puls Biznesu" (Bonnier Business Polska), ale świadomie ten temat odpuścił.

Bieżący numer "Wprost" pojawił się w sobotę w wewnętrznej sieci platformy E-Kiosk (należy ona do Grupy Gremi, właściciela ”Rzeczpospolitej”). Tego też dnia materiał o tekście znalazł się w serwisie Rp.pl. Dlatego redakcja "Wprost" udostępniła w Internecie fragment swojego artykułu, choć wcześniej tego nie planowała.
Napisano w nim, że redakcja posiada nagrania z dwóch spotkań, które odbyły się w warszawskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. Do pierwszego doszło w lipcu ub.r., uczestniczyli w nim Bartłomiej Sienkiewicz, Marek Belka oraz jego najbliższy współpracownik Sławomir Cytrycki. Jak pisze ”Wprost”, druga taśma została nagrana cztery miesiące temu – były minister transportu Sławomir Nowak spotkał się z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. W spotkaniu brał też udział były dowódca GROM Dariusz Zawadka. ”Wprost” na kanale w serwisie YouTube.com zamieścił blisko ośmiominutowy fragment pierwszej z rozmów.
– Mamy dwa nagrania. Są spójne, mające początek i koniec. Rozmowy są logiczne. Jeden wątek wynika z drugiego. Nagrania nie są zmontowane. Zrobiliśmy z nich stenogram i absolutnie nie ma żadnych przesłanek, by twierdzić, że nagrania nie są prawdziwe – mówi szef działu śledczego ”Wprost” Michał Majewski, który wraz z Agnieszką Burzyńską, Cezarym Bielakowskim i Piotrem Nisztorem jest autorem tekstu.
”Wprost” pisze, że do redakcji tygodnika docierały informacje o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać np. spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem. – Jak będą kolejne materiały, będziemy je odsłuchiwać i zastanawiać nad tym, czy należy je publikować – mówi Michał Majewski.
”Przez cały piątek wszelkie służby jawne, tajne dwupłciowie i rządowe stawały na głowie, by zablokować ukazanie się materiału Wprost” – napisał na Twitterze Cezary Gmyz z tygodnika ”Do Rzeczy”. Czy faktycznie była presja, by zablokować tekst? – Nic o tym nie wiem. Nie spotkałem się z czymś takim, pracując przy tym temacie – odpowiada Majewski.
O nagraniach, o których napisał ”Wprost”, wiedziały też inne redakcje. Jedną z nich jest "Puls Biznesu". Tak redaktor naczelny Tomasz Siemieniec tłumaczy, dlaczego nie opublikowano stenogramów z nagrań: – Publikacja tego typu materiałów to ingerencja w prawo do prywatności, w tym wypadku najwyższych urzędników państwowych. W takich sytuacjach zawsze nasi prawnicy analizują, czy bezprawność publikacji może zostać uchylona, gdy występuje istotny interes publiczny, który przeważa nad ochroną dóbr osobistych i - w tym przypadku - wielu innych paragrafów. Po odsłuchaniu całej rozmowy profesora Marka Belki z ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem uznaliśmy wspólnie z prawnikami, że w tym przypadku nie dostrzegamy przewagi interesu publicznego nad prawami rozmówców do ochrony ich prywatności. 
– Naszym zdaniem uczestnicy rozmowy nie przedstawiają w rozmowie jakichkolwiek własnych interesów z wykorzystaniem sprawowanych urzędów, a treść rozmowy – niezależnie od jej dosyć szokującej formy – polega na ich zainteresowaniu w usprawnianiu instytucji państwowych i nie ujawnia patologii. Poza tym wszystkie istotne kwestie poruszane przez nich były wcześniej dyskutowane publicznie – dodaje Siemieniec.
Czy po publikacji "Wprost" nie żałuje podjętej decyzji w sprawie nagrań? – To nie jest kwestia żałowania, a odpowiedzialności i postępowania zgodnie z prawem. To była suwerenna decyzja redakcji "Wprost" o ujawnieniu fragmentów nagrania. Absolutnie nie zamierzam z nią dyskutować. Być może wyciągnęli inne wnioski po odsłuchaniu rozmowy niż my. To pewnie oceni sąd, czy obiektywna interpretacja całości rozmowy wskazuje na istotny interes publiczny w publikacji tej rozmowy, czy też jej upublicznienie łamie prawo do prywatności – mówi Siemieniec.
– Wiedziałem o temacie. Dochodziły do mnie informacje, że tego typu towar chodzi po mieście, ale do redakcji „Rzeczpospolitej” materiały nie dotarły. Co więcej, byłem sprawą zainteresowany – mówi z kolei Bogusław Chrabota, redaktor naczelny ”Rzeczpospolitej”.
Cezary Gmyz w sobotę na Twitterze ujawnił, że cały najnowszy numer ”Wprost” był dostępny na platformie E-Kiosk. – Poinformowano nas, że w sobotę najnowszy numer tygodnika ”Wprost” był w sieci wewnętrznej E-Kiosk bez wiedzy i zgody AWR Wprost, co stanowiło istotne naruszenie umowy pomiędzy wydawcą a operatorem platform E-kiosk i E-gazety – informuje Anna Pawłowska-Pojawa, PR manager Platformy Mediowej Point Group, właściciela AWR ”Wprost”. - Jednocześnie w należącym do tego samego właściciela serwisie Rp.pl pojawiło się obszerne omówienie głównego tekstu tygodnika wraz z informacją, że poniedziałkowe wydanie jest już dostępne w E-kiosku – dodaje Pawłowska-Pojawa. Zaznacza, że wydawca tygodnika wezwał operatora E-kiosku do usunięcia najnowszego wydania tygodnika z dystrybucji. Pawłowska-Pojawa dodaje też, że do sieci E-kiosku określanej jako wewnętrzna mają dostęp dziennikarze Grupy Gremi Media - czego nie przewidują zapisy umów. – Jeśli taka sytuacja miała miejsce od dłuższego czasu, oznacza to, że w sposób istotny naruszono warunki umowy, udostępniając materiały będące własnością ”Wprost” bez pobierania stosownych opłat. Po analizie prawnej nie tylko skierujemy sprawę do wyjaśnienia, ale też ocenimy, czy nie wycofać tytułu z tych dwóch platform dystrybucyjnych, jeśli nie podejmą one skutecznych działań związanych z zabezpieczaniem danych – kończy Pawłowska-Pojawa.
– Żaden z dziennikarzy „Rzeczpospolitej” nie posiada nadzwyczajnego dostępu do wydań internetowych w E-Kiosku – przekonuje Bogusław Chrabota. Pytany o artykuł na Rp.pl odpowiada: – Były w nim mniej więcej te same rzeczy co na stronie Wprost.pl.
Pawłowska-Pojawa zaznacza jednak, że ”Wprost” nie zamierzał publikować materiałów z nowego numeru już w sobotę, ale ”został zmuszony do publikacji ich fragmentów oraz dodatkowych materiałów na skutek bezprawnego działania konkurencji”. 

(KOZ, 16.06.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.