Naczelny "Czasu Białegostoku" kontra Grzegorz Miecugow
Grzegorz Miecugow uważa, że robienie wywiadu z człowiekiem, który go pobił to "spsienie" mediów. Redaktor naczelny "Czasu Białegostoku" zarzuca Miecugowowi hipokryzję.
Jak już informowaliśmy serwis internetowy "Czas Białegostoku" przeprowadził rozmowę z Oskarem W., który w piątek podczas emisji programu "Szkło kontaktowe" (TVN 24) z festiwalu Przystanek Woodstock zaatakował Grzegorza Miecugowa.
Pobił Miecugowa, pobiłby też Lisa i Durczoka
Grzegorz Miecugow w rozmowie z "Presserwisem" nie krył oburzenia, że media rozmawiają z Oskarem W. "Nie odczuje on skutków swojego zachowania, jeśli media będą mu pozwalać na wywiady i publikować jego zdjęcia" - mówił "Presserwisowi". Dziś w Radiu Tok FM powiedział, że publikacja tego wywiadu jest przejawem "spsienia mediów".
W odpowiedzi założyciel i redaktor naczelny "Czasu Białegostoku" Karol Wasilewski zaatakował TVN 24 i samego Miecugowa, zarzucając mu hipokryzję. Wasilewski napisał:
Chociaż miałem nie komentować ostatniej aktywności medialnej szefa wydawców TVN24, to poziom hipokryzji wydobywający się z ust redaktora Miecugowa jest nie do zaakceptowania.
Gdy TVN24 ściąga do Katowic swój helikopter, by na żywo relacjonować proces „matki Madzi z Sosnowca”, to jest to rzetelne i ważne misyjne dziennikarstwo.
Gdy robi się telefoniczny wywiad z człowiekiem, który rzucił tortem w sędzinę, to o spsieniu mówić nie można.
Gdy większość dziennikarzy podczas konferencji prasowej prokuratora Przybyła łapała za aparaty i kamery, zamiast rzucić się człowiekowi na ratunek (jedynym z ludzkimi odruchami był nota bene dziennikarz regionalny, z Głosu Wielkopolskiego), to redaktor Miecugow milczał jak zaklęty.
Gdy w telewizji pojawiały się wywiady z Adamem Czeczetkowiczem (tym od Kononowicza), samym Kononowiczem i Hubertem H. - bezdomnym, który naubliżał prezydentowi, to były perły dziennikarstwa.
Gdy Edward Miszczak tworzył program „Cela”, a w polskiej świadomości zagościł „Alfabet Mafii”, ukazujący prawdziwych zbrodniarzy i degeneratów społecznych, promując morderców i gangsterów, a nie zagubionego intelektualnie 25-latka, były to po prostu dobre wywiady.
Gdy media promują osoby pokroju Natalii Siwiec, Patrycji Pająk czy Agnieszki „Frytki” Frytkowskiej, to jest to rozrywka wprowadzająca widza w inny poziom. Panią Frytkę, prowadzący pierwszej edycji „Big Brothera” - Grzegorz Miecugow powinien zresztą bardzo dobrze znać.
Wasilewski tłumaczy też dlaczego zamieścił wywiad z Oskarem W.
Żeby pokazać, że incydent na Woodstocku nie był zwykłym wybrykiem chuligańskim (jak np. krzyknięcie "je*ać TVN" przed kamerą na żywo przez jakiegoś przechodnia ale żeby ukazać, że wojna polsko-polska przybiera na sile. Wybryk Oskara miał charakter ideologiczny i należy ukazać, jak absurdalnie głupie, by nie powiedzieć chore poglądy mają niektórzy ludzie w naszym społeczeństwie.
Wywiad nie ukazałby się, gdyby Oskar powiedział, że chciał zabłysnąć przed kamerą, on to zrobił, bo wierzy, że lewaków należy wsadzać do więzień, że jego znajomi powinni pójść za nim i bić dziennikarzy i polityków na ulicach.
To niebezpieczne poglądy, które, w mojej ocenie, trzeba nagłośnić ale też tępić w zarodku. W tym celu najlepiej jest ukazać szerokim masom ludzkim "tok myślenia" ludzi Oskaropodobnych, bo tylko ich wyśmianie spowoduje, że nie pojawią się osobniki, które zamiast "liścia" użyją pałki albo pistoletu.
(07.08.2013)