Kwestionariusz fotoreportera
Być fotoreporterem znaczy... Przyjąć i zaakceptować specyficzny styl życia. To nie tylko praca, to też sposób myślenia.
Naciskając spust migawki... Zawsze chciałbym, żeby wyszło zdjęcie, pod którym nie byłoby mi wstyd się podpisać.
Moje najlepsze zdjęcie... Jeszcze nie powstało. Gdybym już miał takowe, to znaczy, że przestałem się rozwijać i wszystkie następne klatki zawsze będą gorsze.
Gdy widzę piękne zdjęcie innego autora... Mówię lub piszę mu o tym. Ludziom w dzisiejszych czasach łatwiej przychodzi hejtowanie niż dobre słowo. Myślę, że warto mówić również o pozytywnych emocjach.
Brzydota... Jest też piękna. Na swój sposób. Widzę to, gdy zapuszczam się w niezbyt zadbane rejony miasta.
Wystawy... Jeszcze nie zorganizowałem. Ciągle czekam na odpowiedni materiał, bo wystawę uważam za prywatne święto.
Najlepiej wspominam... Wtedy, gdy tym wspomnieniom towarzyszą zdjęcia. Mam krótką pamięć, fotografuję, by nie zapomnieć.
Najgorzej wspominam... Sposób, w jaki postanowiono (nie)zakomunikować mi zakończenia współpracy w pewnej lokalnej redakcji.
Największy stres miałem... Za każdym razem, gdy zabierałem się za fotografowanie nowego rodzaju zlecenia. Ale stres to jeszcze większa determinacja, żeby zrobić to jak należy.
Chciałbym sfotografować... Zawody Formuły 1. Ale by otrzymać akredytację, trzeba spełniać bardzo surowe wymogi formalne i mieć dużo wolnej gotówki. Nie wspominając już o teleobiektywach...
Mówienie o fotografii... Powinno dotrzeć także do tych najzwyklejszych ludzi, którzy, widząc fotografa, kojarzą go od razu z paparazzi bądź człowiekiem szukającym sensacji.
Nie miałem ze sobą aparatu... Przeważnie, gdy miałem dzień wolny od pracy. Zresztą, czy tak naprawdę jesteśmy kiedykolwiek bez aparatu? Spójrzcie na dzisiejsze telefony komórkowe...
Pieniądze z fotografii... Są takie, jakie sobie wypracowałeś.
Gdybym nie był fotoreporterem... To pewnie znalazłbym inną pracę, by utrzymać rodzinę i dziecko.
(05.03.2014)